Jodhpur - niebieskie miasto
Jodhpur jest drugim co do wielkości miastem w indyjskim stanie Radżastan. Miasto to nazwane zostało również "Blue City" ze względu na pomalowane na niebiesko domy wokół Mehrangarh Fort.
Podobno nie ocenia się książki po okładce - na całe szczęście dla poniższych piw. Gdyby sprzedaż była uzależniona od etykiet, to prawdopodobnie zniknęłyby z rynku szybciej niż trwa rozgazowywanie się piwa.
Nazwa z pozoru niewinna, ale wtajemniczeni powinni wiedzieć,
co oznacza "naszyjnik z pereł" w pewnych kręgach. Lepiej uważać komu proponuje się je w knajpie. Reakcje mogą być zaskakujące.
Nieoficjalne piwo członków fanklubu
zespołu Bajm, wycofane z produkcji.
Akurat. Elvis był zbyt twardym zawodnikiem, żeby mogło go zabić zwykłe
ale, nawet uwarzone w wersji
strong. Chyba że producent wie o czymś, o czym nie wie biegły sądowy. W takiej sytuacji powinien chyba jednak poinformować odpowiednie organy zamiast obnosić się z tym wokoło.
Producent CSB twierdzi, że gdy Ben - pies z etykiety - był mały,
to lubił witać się ludźmi poprzez obwąchiwanie im krocza. Ogólnie rzecz ujmując, pomysł Bena jest równie przedni, co ryzykowny - w końcu nie każdy lubi, gdy wtyka się nos w nie swoje sprawy i nie każde krocze to kwiaciarnia. A może właśnie o to chodzi? Może cała zabawa polega na zaskoczeniu, które czeka piwosza po otwarciu butelki...
"
Słodkie jak kalifornijskie rodzynki, Bobki Renifera spadające z nieba" - głosi fragment reklamy trunku. Amatorzy wina właśnie otrzymali kolejny argument do walki w sporze "piwo vs. wino" (piwo można zrobić z byle gówna). Brawo.
Nazwą "
butt" określa się w Anglii specjalny typ beczki mieszczącej 108 galonów imperialnych płynu, a to, że na etykiecie widnieje
Święty Mikołaj z dupskiem dwa razy większym niż on sam, posadzonym na takiej beczce, jest zupełnie przypadkowe.
O śniegu nie da się powiedzieć zbyt wiele, ale można na pewno stwierdzić,
że nie żółknie sam z siebie. Kto choć raz był na kuligu, ten wie o czym mowa. Mimo że piwa w stylu
IPA słyną z potężnego aromatu, to jednak wolelibyśmy nie natknąć się w nich na nuty moczowe. W zasadzie to w ogóle wolelibyśmy unikać woni moczu. Gdziekolwiek.
W walijskim slangu "
sheepshagger" oznacza wielkiego miłośnika owiec - takiego, wiecie, będącego z nimi w bardzo bliskich relacjach... Jeśli Sheepshagger's Gold powstał po to, by przekazać światu cząstkę tej miłości, to chyba już lepiej raczyć się rodzynami renifera.
Piwo dla ludzi, którzy wiedzą, co to znaczy zostać obrzuconym jajkami przez tłum lub podpisywać się godzinami na bujnych piersiach młodych dziewcząt. Dla nich właśnie powstał V.I.P - by docenić ich codzienny trud.
Wypuszczanie piwa bazującego na osobistej tragedii bohatera filmu (poniósł w "Predatorze" śmierć i odcięto mu ręce) jest słabe. O ile styl - ciemne ale - wpisuje się w charakterystykę wizualną Carla Weathersa, tak słuszność użycia jego wizerunku wydaje się dyskusyjna. Nie lepszy byłby "
Samuel L. Jackson and some random motherfucker"? Wilk syty i owca cała.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą