Choć autorka najbardziej kontrowersyjnej "renowacji" roku została wielokrotnie poniżona w lokalnej społeczności, dziś uchodzi za miejscową bohaterkę, dzięki której miasto odżyło. Aby nie być gołosłownymi, rzućmy okiem na kilka liczbowych faktów:

40 000 - liczba osób, jaka odwiedziła kościół w Borji w ciągu pierwszego roku, aby zobaczyć jej pracę na żywo

5 000 - liczba mieszkańców miasta Borja

1 euro - opłata za możliwość zobaczenia dzieła. Pieniądze trafiają do miejscowej organizacji charytatywnej Sancti Spiritus.

49 958 euro - ilość pieniędzy, jaka trafiła do organizacji charytatywnej z tytułu opłat za wejście oraz dobrowolnych datków od turystów

60 - ilość mieszkańców domu opieki społecznej, który otrzymuje pieniądze z fundacji Sancti Spiritus

52 - ilość osób, które wzięły udział w aukcji nowego, namalowanego przez panią Gimenez obrazu
1075 euro - kwota jaką otrzymała pani Gimenez za obraz "Las Bodegas de Borja"

49 - tyle procent otrzymuje obrotna babcia za sprzedaż kubków, figurek, koszulek, breloczków, win (!) oraz wielu innych turystycznych gadżetów, które nabędziemy na straganach w całej miejscowości oraz na portalach aukcyjnych. To efekt porozumienia, jakie zawarła z kościołem, który był właścicielem obrazu. 


5 000 - tyle osób na portalu Change.org podpisało petycję, aby nie tylko nie odrestaurowywać obrazu Ecce Homo do pierwotnej wersji, ale również zabezpieczyć wersję dokonaną przez Cecilię.

1 - liczba wernisaży, jakie zorganizowała pani Gimenez w tym miesiącu w kościele w Borji. Można na nich zobaczyć jej nowe dzieła, na które podobno nie brakuje chętnych.

20 - liczba obrazów, które w tej chwili są wystawione na sprzedaż. 

"Wygląda na to, że teraz wszyscy są zadowoleni. Cieszę się, że afera już ucichła" - powiedziała pani Gimenez gazecie Heraldo de Aragon.