Hazard łączy w sobie wielowiekową tradycję przegrywania w głupi sposób całego majątku z bardzo nowoczesnymi technologiami, świetnie to ułatwiającymi.
Jeśli istnieją jakiekolwiek nowoczesne technologie, które mogłyby ochronić interesy kasyna, można śmiało zakładać, że większość przybytków już je ma. W ten właśnie sposób z kasyna można zostać wykopanym jeszcze zanim na dobrą sprawę się do niego wejdzie. To zasługa systemu rozpoznawania tablic rejestracyjnych. Jeśli tylko zakazane numery pojawią się na parkingu objętym monitoringiem, nieproszony gość zostanie przez ochronę uprzejmie (lub nie) skierowany do wyjścia.
Wizyty w kasynach wcale nie tak trudno przypłacić śmiercią – i to nie tylko gdy pilnie strzegąca budżetu małżonka pozna ostatnie dokonania swojego skłonnego do ryzyka męża. Niemal na porządku dziennym pozostają ataki serca powodowane – o ironio – niespodziewanymi wygranymi. Co w tym wszystkim najgorsze, nie muszą to wcale być duże zwycięstwa. Już kilka tysięcy dolarów wystarczy, by wysłać niedoszłego szczęśliwca na drugą stronę.
Wcale nie ataki serca i inne nagłe przypadki stanowią największy problem zdrowotny wśród stałych bywalców i pracowników kasyn. Większe ryzyko niesie nagminne bierne palenie, uważane za jeszcze bardziej szkodliwe od palenia czynnego. Wdychanie dymu tytoniowego przekłada się na powszechne choroby płuc. W Nevadzie odsetek chorób płuc jest wyższy niż w którymkolwiek innym stanie. „Zasługa” to lobby hazardowego, które w trosce o własne zyski zadbało, aby kasyna nie zostały objęte zakazem palenia.
Podmienianie kart uchodzi za typowo azjatycką technikę oszukiwania w kasynie – na tyle powszechną, że postanowiono raz a porządnie się z nią rozprawić. W tym celu opracowano technologię Angel Eyes. Wszystkie karty oznaczone są indywidualnymi znakami naniesionymi niewidocznym dla oka atramentem. Widzi je natomiast system, który skrzętnie odnotowuje, jakie karty przeszły przez rękę krupiera i trafiły do graczy. Jeśli później na stole pojawiają się inne niż rozdane, od razu wiadomo, że ktoś dopuścił się oszustwa, a ochrona będzie miała robotę.
Największym oszustem w każdym kasynie jest samo kasyno – wie o tym każdy, niemniej jednak niektórzy miłośnicy hazardu z jakiegoś powodu starają się nie przyjmować tego do wiadomości. A co jeśli któryś z graczy postanowi przechytrzyć dom? Jeszcze w latach 70. połamane palce czy uszkodzone kolana – skutek przeprowadzonej przez ochroniarzy rozmowy wychowawczej – stanowiły łagodny wymiar kary. Dzisiaj, przynajmniej oficjalnie, jest już lepiej, co nie zmienia faktu, że w tych mniej eksponowanych kasynach nikt raczej nie czeka na interwencję policji, tylko wymierza sprawiedliwość samodzielnie. A to przypłacić można jeśli już nie życiem, to na pewno resztkami godności.
Skoro już zostało wspomniane o godności, to granice tego, gdzie owa się kończy, przesuwają się współmiernie do stopnia uzależnienia od hazardu. W niejednym kasynie odsetek zasikanych majtek dorównuje młodszym klasom przedszkola. Uzależnienie sprawia, że hazardziści godzinami, a niekiedy nawet całymi dniami nie odrywają się od stołów lub maszyn. Wpadają w trans, podczas którego zapominają o bożym świecie i ludzkich potrzebach. Ci mający więcej przyzwoitości zawczasu uzbrajają się w pieluchy dla dorosłych. Ci, którym i tak wszystko jedno, robią pod siebie. I nie, to nie żart.
Pojedynczy oszuści mają raczej niewielkie szanse pokonania kasyna. Przy zaawansowaniu współczesnych technologii chroniących interesy domu samodzielne szarże zazwyczaj z góry skazane są na porażkę. Co innego większe grupy działających jednocześnie oszustów. Dobrze zaplanowana współpraca w dalszym ciągu może pozwolić na oskubanie kasyna z niemałych pieniędzy. Dlatego do użytku trafił system NORA, wykorzystywany m.in. przez amerykańskie służby do odnajdywania powiązań pomiędzy domniemanymi terrorystami.
Analogicznie w kasynie, kiedy mało prawdopodobne zdarzenia zaczynają wydarzać się przy kilku stołach jednocześnie lub wyróżniają się w jakikolwiek inny sposób, NORA pozwala sprawdzić, czy uczestników cokolwiek łączy. System dysponuje gigantyczną bazą danych, przy której wścibskie zapędy Facebooka to dziecięca igraszka. Jeśli tylko system znajdzie jakikolwiek związek – chociażby przynależność do tego samego klubu studenckiego kilkadziesiąt lat wcześniej – dzwony zaczynają bić na alarm.
Źródła:
1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą