Szukaj Pokaż menu

Dziewczyny w ubraniach z przezroczystymi wstawkami

49 946  
386   24  
Seksowne prześwity, ponętne siateczki, ubranie, które niby skrywa, ale jednak wiele odsłania. Nie trzeba się od razu rozbierać, żeby być seksowną.

Internauci zdradzają, jakie bezużyteczne talenty posiadają

74 693  
208   54  
Podobno każdy z nas rodzi się z jakimś talentem. Jedni potrafią niesamowicie grać na instrumentach, inni potrafią programować, a jeszcze inni porywają tłumy swoimi przemowami. Niektórzy jednak rodzą się z całkowicie bezużytecznymi talentami i to właśnie ich historie poznamy dzisiaj.

"Raz na imprezie..." - Najlepsze historie naszych czytelników

118 422  
294   39  
Te historie mógł przeżyć każdy z nas. Część z nich, niestety, PRZEŻYŁ każdy z nas...

#1.

Znalazłem się przez przypadek na kawalerskim, a po paru godzinach ocknąłem się u konkubenta mojej byłej sąsiadki, który skręcał mi papierosy. Z imprezy do niego było jakieś 20 km.

#2.

To był kawalerski mojego przyjaciela. Było tak grubo, że obudziłem się następnego dnia o 14:00 w swoim samochodzie z kobietą, której nie znałem. Przód auta był lekko uszkodzony, a w bagażniku znalazłem kilka tych biało-czerwonych pachołków drogowych, farbę do malowania pasów i małą barierkę ostrzegającą o robotach na drodze. Tak wiele pytań...

#3.

Raz na imprezie kumpel narzygał mi do proszku do prania. Stwierdziłem wtedy, że to chyba najgorsze miejsce, w jakie da się narzygać (i w ogóle jakim cudem?). Dopiero kiedy później byłem u niego na imprezie, dotarło do mnie, że gospodarzowi każdej domówki da się jeszcze większe świństwo zrobić. Bo pomyślcie, że wszystko da się z wymiocin po prostu umyć, wyczyścić. No, chyba że ktoś ci narzygał do zamrażalnika...

#4.

Raz na imprezie u mnie kolega zaniemógł wśród rozweselonych gości. Położyliśmy go na podłodze i pomalowaliśmy mu twarz i ręce w paski farbami akrylowymi. Gdy się obudziłem i poszedłem do łazienki, zaskoczył mnie widok szczotki, której używam do czyszczenia muszli klozetowej (z zewnątrz, ale zawsze). Leżała na umywalce, a rzeczony osobnik właśnie się nią umył. Śmiechom nie było końca, gdy mój ryk obudził resztę biesiadników.

#5.

Kiedyś imprezowałem z kumplami. Jak to bywa często, skończył się alkohol. Kumpel tak się tym przejął, że zaczął płakać. To były czasy PRL, więc wódki nie można już było nigdzie dokupić. Pocieszaliśmy go długo. W końcu dał się przekonać, by wracać do domu. Żeby sobie zrekompensować ten smutek, wyciągnął z plecaka trąbkę. Po drodze do domu wchodził do każdej klatki schodowej i grał na niej, a wiecie, jak dźwięk niesie się w bloku. Wściekli ludzie gonili nas przez pół miasta, a gdy w końcu dobiegłem do domu, to miałem już ołów w nogach i serce za uchem. Stąd taka nauka na przyszłość, że od tej pory już zawsze brałem ze sobą flaszkę więcej.

#6.

Wracając z ostro zakrapianej imprezy plenerowej, popijałem piwo w plastikowym kubku. Stwierdziłem, że i tak jestem już pijany i bez sensu piję dalej i że jeszcze zaraz mi policja mandat wypisze, bo szedłem przez centrum miasta. Postanowiłem wyrzucić do połowy pełne piwo w zaułek, który właśnie zauważyłem. Tak też zrobiłem. Z następnym krokiem zauważyłem, że to nie zaułek, tylko mała uliczka, a moje prawie pełne piwo odbija się od słupka, zaczyna kręcić, a zawartość rozpryskuje się na twarzach dwóch policjantów... Panowie policjanci nie wiedzieli, czy najpierw mnie zjebać, czy wycierać twarze... na szczęście skończyło się na upomnieniu ustnym w formie porządnego opierdolu, po którym posprzątałem inne śmieci i po tej nauczce puścili mnie wolno.

#7.

Sąsiedzi w akademiku zaprosili mnie na imprezę. Oprócz gospodarzy mało kogo znałem, ale zauważyłem jednego kolesia będącego w podobnej sytuacji. W miarę picia zaczęliśmy gadać i całkiem miło się rozmawiało i sporo piło. W którymś momencie ktoś z gospodarzy podszedł do nas obu rozmawiających na korytarzu i zagadał:

#8.

Raz na imprezie w akademiku mieliśmy ze znajomymi grubsze picie, jakaś cytrynówka i inne specyfiki własnej roboty. Do pewnego momentu było dobrze, ale wtedy stanąłem w kółeczku, a wiadomo, co w takim kręgu krąży z ręki do ręki. Nie trzeba było długo czekać i mnie trochę zmuliło, więc znalazłem swoją bezpieczną ostoję na klatce schodowej i powoli dochodziłem do siebie. Jednak na moje nieszczęście znajomi zaczęli latać po akademiku i po piętrach. Znaleźli mnie i zabrali ze sobą, bo przecież nie będę sam tam siedział. Wtedy ktoś wpadł na pomysł, żeby pojeździć windą i tak zrobiliśmy, w windzie był taki tłok, że prawie nie było gdzie palca włożyć, do tego zrobiło się duszno. A z mojego dochodzenia do siebie wyszły nici, więc powiedziałem wszystkim, że chyba będę wymiotował, a oni na to, żebym nie przesadzał, że dobrze jest. Nie uwierzyli, więc obróciłem się do kąta i zrobiłem co swoje. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby ludzie mogli się tak stłoczyć i do siebie przytulić. Z zapchanej całej windy nagle połowa była pusta, a nikt z niej jeszcze nie zdążył wysiąść. Tego dnia zostałem

#9.

Raz na imprezie w środku nocy postanowiliśmy z kumplem wybrać się do sklepu. Była zima, ale rozgrzani alkoholem zarzuciliśmy na siebie tylko kurtki i rozpoczęliśmy naszą wyprawę w poszukiwaniu świętego Graala. Nałaziliśmy się strasznie. Odwiedziliśmy chyba 5 sklepów, wszystkie były zamknięte. Kumpel zaczął mówić, że coś go skóra swędzi i szczypie i chyba jakiegoś uczulenia dostał, no ale nic, po pijaku wszystko można zbagatelizować, nawet jeśli i mnie zaczęło swędzieć, czy coś. Po jakichś dwóch godzinach w końcu wróciliśmy na imprezę, a jak nas biesiadnicy zobaczyli, to zaczęła się straszna konsternacja na temat tego naszego dziwnego uczulenia, bo skórę mieliśmy wyraźnie zaczerwienioną, a w dodatku naskórek się po prostu na nas kruszył. No ale nic, impreza jest impreza... Nad ranem budzi mnie telefon od mojego ojca

#10.

To nie była byle jaka impreza, ale przystanek Woodstock jakieś 20 lat temu. Miałem wtedy długie włosy i brodę. Szlajaliśmy się z kumplem kompletnie pijaniutcy. W pewnym momencie postanowiliśmy coś zjeść. Wybór padł na mega-duże zapiekanki. Pamiętam, że było na niej dużo pomidorów i keczupu. Gdy ja jadłem swoją, kumpel poszedł po zapiekankę dla siebie. Niewiele z tego pamiętam. Następnego dnia, gdy siedziałem pod namiotem kilka osób, które mnie mijały, witało mnie słowami

#11.

Jeszcze za czasów studenckich poszedłem na domówkę do znajomego. Na imprezie była dziewczyna, która od razu mi się spodobała. Jestem dość nieśmiałą osobą, więc zanim zagadałem, postanowiłem się trochę wspomóc alkoholem. Wspomogłem się za bardzo. Odzyskałem świadomość wtulony w nią. Minęło kilka lat i jesteśmy małżeństwem. Nigdy nie przyznałem się żonie, że nie pamiętam, jak się poznaliśmy.

Do następnych odcinków zbieramy
Wasze historie zaczynające się od słów:

"Raz na imprezie..."

Możesz wysłać je do nas w wiadomości prywatnej,
na anonimowe.opowiesci@gmail.com
albo na Facebooka MŻJDD

294
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Internauci zdradzają, jakie bezużyteczne talenty posiadają
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Dziwne rzeczy, które ludzie mówią pod wpływem narkozy
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu W gorzkim liście nauczycielka opisuje realia pracy w szkole
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu MŻJDD.. kochany pies sąsiadki i skuteczni policjanci!
Przejdź do artykułu Martin A. Couney uratował tysiące dzieci, bo nie wiedział, że to niemożliwe
Przejdź do artykułu Haiti - nasze wyobrażenia kontra brutalna rzeczywistość
Przejdź do artykułu "Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą