Czas spędzany z dziećmi. Przed pandemią 5 razy w tygodniu wychodziłem do pracy o 6:15 - zazwyczaj zanim jeszcze ktokolwiek inny wstał z łóżka. Prawie zawsze wracałem do domu dopiero gdy trzeba było położyć dzieciaki spać. Przez ostatnie 8 miesięcy chłopcy dorastają na moich oczach. Teraz pracuję z domu i nie muszę dojeżdżać do biura. W ten sposób spędzamy razem mnóstwo cennego czasu, mimo tego że pracuję zdalnie.
Przy odrobinie szczęścia twój szef w końcu przyzna, że wszystkie te durne spotkania można było zastąpić mailami.
Moje psy oczekują, że będę dostępny przez cały czas i 24/7 głaskał je po brzuszkach.
Stanie obok kichającej osoby.
Większość małych sklepów rodzinnych w moim mieście zniknęło na zawsze. Niektóre z nich działały odkąd pamiętam. Lamentuję nad śmiercią wszystkich tych małych biznesów, których obecność uznawałem za coś oczywistego. Zawsze byłem przekonany, że będą otwarte już zawsze. Teraz w okolicy pozostały tylko duże franczyzy z tym samym logo. Nie ma już oryginalności i klimatu.
Ogromna rzesza ludzi teraz już wie, że może pracować z domu.
Niezwracanie uwagi na to, czego się dotykało od ostatniego mycia rąk.
Uściski na przywitanie nie będą już takie oczywiste jak dawniej.
Mój brzuch.
Stan mojego konta. Szybko się nie pozbieram.
Moja definicja "przestrzeni osobistej".
Jako pielęgniarka... Zawsze będę się wahać czy powinnam podejść bliżej osoby, która kaszle (szczególnie do staruszków, którzy często kaszlą prosto na innych ludzi) bez maski i przyłbicy.
Dostawa jedzenia pod próg drzwi. Pamiętacie kiedy trzeba było otworzyć drzwi i nawiązać KONTAKT WZROKOWY jak jakiś CZŁOWIEK?! Nigdy więcej, przyjaciele. Zostaw jedzenie pod drzwiami. Wezmę je kiedy będę gotowy. Nigdy więcej krzątaniny w poszukiwaniu spodni gdy jesteś półnagi i głodny...
Zakupy nadal będą w większości online, a centra handlowe prawdopodobnie padną szybciej niż można się było spodziewać przed rokiem.
Zdmuchiwanie świeczek na torcie.
Jako student jestem za nagrywaniem wykładów. Są o wiele bardziej pomocne niż same notatki albo slajdy.
Mała rzecz, ale mam nadzieję, że menu w formie kodów QR pozostanie w restauracjach.
Bardzo podobała mi się samotność związana z nieposiadaniem zbyt wielu zobowiązań społecznych wobec innych osób. Kiedy wszystko się skończy, będę musiał znów być tym dupkiem, który kłamie o złym samopoczuciu, by gdzieś nie wyjść.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą