Godzina rozmowy za nami.
Rekruter: Musisz wiedzieć, że pensja to 3000 netto, więc jeśli szukasz lepiej płatnej pracy, to szukaj gdzie indziej.
Ja: OK, jasne.
Wychodzę z biura zszokowany.
Rekruter: Hej! Co? Czekaj!
Minęło już kilka godzin od tej rozmowy, a ja wciąż się śmieję.
Podczas rozmowy rekruter zapytał mnie nagle:
- Szybko, powiedz mi, jak mam na imię.
Odpowiedziałem poprawnie i zapytałem równie szybko:
- A ja, jak mam imię?
Wkurzył się. Jak się roześmiałam, to wkurzył się jeszcze bardziej.
Jedna z pierwszych moich rozmów kwalifikacyjnych. Po przeczytaniu mojego CV i zadaniu kilku dziwacznych pytań, gość wypalił: "Bardzo chciałbym panią zatrudnić, ale jest pani bardzo atrakcyjna i na pewno niedługo wyjdzie pani za mąż i będzie miała dziecko. A potem długi urlop macierzyński". Wstałam i wyszłam.
Prosto po studiach. Po trzech rozmowach już prawie doszliśmy do porozumienia, kiedy poinformowali mnie, że:
1. Będę musiał przenieść się na drugi koniec kraju.
2. Będę musiał sam pokryć koszty przeprowadzki.
3. Będę zarabiał "na początek" dużo mniej, niż oczekiwałem.
Byli naprawdę zdziwieni, kiedy wstałem i wyszedłem.
Rekruter: "Powinnaś być zadowolona z tego wynagrodzenia. Widzę z twojego CV, że pracowałaś w przeszłości za mniejsze pieniądze".
Pierwsza rozmowa była naprawdę niezła. Dobre pieniądze i warunki, które spełniały moje oczekiwania. Na drugiej facet poinformował mnie, że wszyscy przychodzą do pracy w soboty i "pracują za darmo". Sorry, kolego, ale nie ja.
Wyszłam w życiu z dwóch rozmów na pozycję inżyniera.
Pierwsza: Na drugim spotkaniu poinformowali mnie, że chcą mi zaoferować połowę tego, co zarabiam obecnie.
Druga: Rekruter zadawał mi seksistowskie pytania. Kiedy powiedziałam, że rezygnuję, odparł, że w sumie dobrze, bo i tak bym nie pasowała do środowiska.
Facet spytał mnie na rozmowie kwalifikacyjnej, czy miałam kiedyś romans w miejscu pracy. Odparłam, że nie. Przyjęli mnie, pracowałam tam pół roku. Ten rekruter cały czas robił mi niedwuznaczne propozycje, więc odeszłam.
Aplikowałam kiedyś do działu sprzedaży w dość dużej firmie. Rekruter spytał mnie, co zrobiłabym, żeby poznać ofertę konkurencji. Odparłam, że wszystko... co zgodne z prawem.
Pytanie: "A gdyby tak jednak trzeba było lekko nagiąć to prawo?"
Przerwałam rozmowę i wyszłam.
Dziś jestem już doświadczonym pracownikiem i przed trzaśnięciem drzwiami wypytałabym go o detale.
Pamiętam rozmowę z takim rekruterem, który cały czas jakby "czelendżował" mnie, żebym udowadniał, że jestem dość dobry na to stanowisko. W końcu już nie wytrzymałem i powiedziałem: "Czy wy nie powinniście mnie zachęcać, żebym przyjął tę pracę? Wszystko co pan robi to zniechęcanie mnie". Nie czekałem na jego odpowiedź, tylko wyszedłem..
Pewien rekruter, po dwóch rozmowach w ich biurze, dzwonił do mnie trzy razy, żeby się upewnić, że na pewno nie chcę pracy płatnej około 20% mniej od obecnej, którą miałem, i z dwa razy dłuższym czasem dojazdu (i kosztami dojazdu).
Rekruter: Powiedz mi, jaka powinna być twoja idealna kobieta.
Ja: Powinna mieć silną osobowość, być inteligentna...
Rekruter: Bardziej mi chodzi o jej fizyczność. Jakie powinna mieć piersi...?
Serio. Wyszedłem.
Rekruter: Czy masz osobowość typu A?
Ja *nie mając zielonego pojęcia co to osobowość typu A*: Tak, mam.
Rekruter: Nie masz takiej osobowości.
Wstał i wyszedł, a ja do dziś nie wiem, co to osobowość typu A.
To było na 37. piętrze w biurowcu. Niesamowity widok na Nowy Jork.
Rekruter trzy razy pytał mnie o to samo, zanim zajarzyłem, że jestem na rozmowie kwalifikacyjnej. Nie zatrudnili mnie, ale kurde sam bym siebie nie zatrudnił.
Rozmowa na pozycję "młodszy programista".
Rekruter: Będę szczery. Nie ma takiej pozycji jak "młodszy programista" u nas w firmie. Oferujemy bezpłatny staż na 3 miesiące. I darmowe dojazdy.
Miałam wtedy 23 lata. Menedżer firmy, który przeprowadzał ze mną rozmowę, spytał mnie, czy mam chłopaka i czy bywa zazdrosny. Potem przedstawił mi trzy opcje:
1. Praca z domu.
2. Praca w biurze.
3. Praca z domu, ale dwa razy w tygodniu "służbowe wyjazdy z nim".
Opcja nr trzy była najlepiej płatna...
Aplikowałem na pomocnika weterynarza. Facet miał ręce pełne roboty, więc rozmawialiśmy w jego gabinecie, podczas gdy gość kastrował kota. Zemdlałem. Jak się pewnie domyślacie, nie dostałem tej roboty.
Rozmowa kwalifikacyjna na kelnerkę w klubie. Babka mówi mi, że nie da rady pracować w weekendy, a w tygodniu może pracować do 20. Kur*a, jesteśmy klubem nocnym czynnym codziennie od 16 do 3 nad ranem.
Rozmowa na pozycję w call center. Szczegóły dotyczące miejsca pracy, godzin pracy dogadane. Gdy mieliśmy rozmawiać o wynagrodzeniu, ten młody człowiek wyjął telefon i zadzwonił do matki, żeby pomogła mu negocjować warunki. No, nie zatrudniliśmy go...
Przeprowadzałem rozmowę z pewnym młodym człowiekiem. Pytanie standardowe.
Ja: Dlaczego chciałby pan u nas pracować?
Odpowiedź aplikanta: Co za głupie pytanie...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą