Największe obciachy ostatnich dni – Polskie małżeństwo oszukiwało podczas maratonu w Londynie
dino40i4
·
19 października 2021
88 639
244
135
W dzisiejszym odcinku m.in. propozycja przerobienia katedry Notre Dame w Paryżu na centrum LGBT, Polacy, którzy oszukiwali podczas maratonu w Londynie, utwór powtarzany w pociągu tyle razy, że politycy mają dosyć oraz burdy z udziałem kibiców z Polski na meczu w Anglii.
W dzisiejszym odcinku o spożywaniu alkoholu przez królową Elżbietę II, różnych czarach-marach, a także wymarzonym miejscu na kolację we dwoje.
Bogacze są bezczelni. Zamykają te swoje rezydencje, jakby trzymali w nich nie wiadomo jakie skarby, a człowiek, który chce tylko spokojnie żyć uczciwie kradnąc, musi się potem mierzyć z konsekwencjami nieodpowiedzialnego zachowania bogaczy. Nie dziwi zatem sytuacja, do której doszło w indyjskim mieście Dewas w dystrykcie Madhja Pradeś, gdzie okradziono posiadłość jednego z miejscowych oficjeli. Włamywacz, który liczył na większy łup,
zostawił właścicielowi notatkę, w której wyraził swoje rozgoryczenie następującymi słowami:
Jeśli nie masz w domu kasy, to po co go zakluczasz?
Z domu zginęło ok. 30 tys. rupii (niecałe 1600 zł) oraz trochę kosztowności.
Życie zwykłego człowieka bywa nie do zniesienia na trzeźwo, a co dopiero życie królowej. Gdyby nie codzienne popijanie, to trudno określić, w jakim stanie psychicznym znajdowałaby się dzisiaj Elżbieta II. Brytyjska królowa będzie jednak musiała
powstrzymać się od praktykowania swojego hobby przynajmniej na kilka miesięcy, o ile zastosuje się do porad nadwornych lekarzy, którzy zalecili Elżbiecie II powstrzymanie się od spożywania napojów alkoholowych przynajmniej do lutego 2022 roku, gdy odbędą się uroczystości związane z 70-leciem panowania Elżbiety II. Choć osoby z bliskiego otoczenia królowej twierdzą, że Elżbieta II nie będzie miała żadnego problemu z odstawieniem drinków, to uważają za okrutne zabieranie królowej jednej z niewielu przyjemności życia.
Możliwe, że mieszkańcy Nowej Zelandii zaczną drżeć o swoje bezpieczeństwo po decyzji wydanej przez najwyższe władze. Etatowy czarodziej, który bronił kraju przed różnymi Balrogami czy innymi demonami,
przestanie pełnić tę funkcję po 23 latach. Ian Brackenbury Channell został w 1988 roku został zakontraktowany przez radę miasta Christchurch na stanowisko czarodzieja miejskiego, a w 1990 roku przez ówczesnego premiera kraju został mianowany głównym czarodziejem w kraju i od tamtej pory angażował się w działania promocyjne na rzecz Nowej Zelandii, za co pobierał wynagrodzenie w wysokości 16 tysięcy dolarów miesięcznie, co czyniło go prawdopodobnie jedyną na świecie osobę zatrudnioną na podobnym stanowisku przez władze krajowe. Channell ma jednak tendencję do wypowiadania się w kontrowersyjny sposób na temat kobiet, o których mówi między innymi, że jak się je uderzy, to idą z płaczem na skargę, więc ktoś chyba uznał, że nie z takimi mądrościami powinni być kojarzeni współcześni czarodzieje.
Człowiek naoglądał się w życiu za dużo horrorów, żeby nie wiedzieć, o co tu może chodzić. Gdzieś w okolicy na pewno mieszka samotny dziwak, którego wiele lat temu uratowano z tajemniczego pożaru, w którym zginęła cała jego rodzina… Ashley Cooper pewnie nawet nie wie, jakie miał szczęście. Brytyjski fotograf spacerował po lasach parku narodowego Lake District w północno-zachodniej Anglii, gdy jego wzrok
przykuł zastawiony stolik stojący niecałe 100 metrów od leśnej ścieżki. Początkowo mężczyzna uznał, że stolik pełni funkcję instalacji artystycznej, ale po bliższych oględzinach okazało się, że przy stoliku stoją 2 krzesła, a na nim znajduje się zastawa i resztki jedzenia. Ktoś musiał zadać sobie sporo trudu, by znieść to wszystko jakieś 800 metrów od najbliższego parkingu, ale, jak zgaduje Cooper, determinacja pomogła już niejednemu instagramerowi radzić sobie z różnymi wyzwaniami.
Putin by się nie pozbierał. Do bogatego arsenału polskiego wojska miała zostać włączona nowa, śmiercionośna broń: ołtarz mobilny. Zamówienie na 300 kompletów „sprzętu liturgicznego w postaci mobilnych ołtarzy polowych wraz z wyposażeniem”
złożyła 2. Regionalna Baza Logistyczna. Jak można było wyczytać w warunkach przetargu, w skład jednego ołtarza miałby wchodzić między innymi kielich mszalny, krzyż, walizka wraz z rozkładanym stolikiem ołtarzowym i wykończeniem wnętrza, pulpit ołtarzowy oraz kropidło, a także alba kapłańska, bielizna kielichowa oraz stuła mała jednostronna. Szacuje się, że wartość zamówienia mogła wynieść kilkaset tysięcy złotych. „Mogła”, ale nie wyniesie, ponieważ wojsko wycofało się z pomysłu po fali krytyki, jaka się przetoczyła przez media na wieść o tym pomyśle.
Jestem prostym człowiekiem – widzę jakieś bohomazy, to je usuwam. Taką parafrazą mema z postacią Rona Swansona mogliby tłumaczyć się członkowie ekipy sprzątającej ulice walijskiego miasta Cardiff. Podchodzący sumiennie do swoich obowiązków sprzątacze
usunęli trzy murale, ponieważ uznali je za akt wandalizmu jakichś gówniarzy. Tymczasem murale powstały na zlecenie władz miasta, które chciały uczynić Cardiff miastem nieco bardziej przyjaznym i otwartym dla ludzi. Trzy młode artystki odpowiedzialne za przygotowanie malunków nie kryją swojej frustracji nie tylko ze względu na ogrom pracy włożonej w powstanie swoich dzieł, ale też sposobu, w jaki malunki zostały potraktowane. Miasto twierdzi, że na którymś etapie musiało dojść do błędu w komunikacji i zapewnia, że sytuacja zostanie wyjaśniona.
Dopóki to nie nastąpi, to możesz dla zabicia czasu poczytać newsy z poprzedniego odcinka.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą