Garnitury, krawaty, podniosła atmosfera i ten ryk wyrywający się z
setek gardeł „Jeszcze Pooolska nie zginęła…”. Śpiewanie
hymnu jest trochę jak klepanie zdrowasiek. To się robi
automatycznie, bo tak nas nauczono. Tak nam kazano to robić na
szkolnych apelach, abyśmy potem mogli wywrzaskiwać tę pieśń
podczas każdej patriotycznej uroczystości. Bez myślenia i co
najważniejsze – bez głębszej refleksji. Gdyby bowiem było
inaczej i zaczęlibyśmy zastanawiać się, co śpiewamy, to mogłoby
się okazać, że… wychwalamy faceta, który do perfekcji
doprowadził wyrafinowane ludobójstwo. I to na długo przed Adolfem
Hitlerem.
Dziś przeczytacie m.in. o młodej dziewczynie i krępującym zakupie w aptece, ciekawie dobranej chwili na zaproszenie kogoś na wesele, zasuszonych kwiatkach i romantycznej babci, będzie też śmierdząca historia z pracą w tle.
Wydawałoby się, że wynalazki i wynalazcy powinni być – niemal zawsze – witani z otwartymi rękoma. Historia pokazuje jednak, że jest… dokładnie przeciwnie.
#1. Pociąg – to się nie może skończyć dobrze
To prawda, że koleje – zwłaszcza w Polsce, ale nie tylko – nie zaliczają się do tych środków transportu, na których punktualności można by polegać. Zdarzają się szczytne wyjątki, ale… co się dzieje w Japonii, zostaje w Japonii. W każdym razie przeciwników pociągów było wielu na długo przed tym, jak zaczęły się masowo spóźniać. De facto było ich mnóstwo jeszcze zanim mnóstwo było pociągów – bo twierdzono, że… podróżowanie z taką dużą prędkością jest szkodliwe dla kobiet. Doprowadzi niechybnie do tego, że powypadają im macice. I nie jest to mój głupi żart (tym razem), a faktyczna obawa, którą wysuwali zupełnie poważni ludzie.
Nie jest to wcale taki zły szacunek, rzeczywiście chyba większość osób jest w stanie ograniczyć się dzisiaj do maksymalnie pięciu komputerów, jeśli uwzględnić laptopa, smartfon, tablet czy inne urządzenia osobiste. Jeśli natomiast zacząć uwzględniać układy elektroniczne w telewizorach, pralkach, lodówkach, samochodach itd., to nawet mowy nie ma, by się zatrzymać na kilkunastu. Jeszcze osiemdziesiąt lat temu rzecz wyglądała zupełnie inaczej – i nawet szef IBM, Thomas Watson, twierdził, że na całym świecie jest rynek najwyżej na jakieś pięć komputerów. Historia pokazała, że delikatnie pomylił się w swojej prognozie.
Można by pomyśleć, że żaden inteligentny i rozsądny człowiek nie mógłby mieć nic przeciwko czytaniu książek. Śmiałe założenie, jak się okazuje. Platon z pewnością zaliczał się i do inteligentnych, i do rozsądnych, natomiast na ideę spisywania książek zapatrywał się wyjątkowo negatywnie. Wychodził z założenia, że jeżeli człowiek zacznie wszystko spisywać, to w ogóle przestanie korzystać z pamięci i doprowadzi do jej zaniku. Cóż, można podsumować, że akurat w tej kwestii filozof był w dużym błędzie. Jak pokazuje historia, nie brakuje osób, które przeczytały nawet jakąś książkę i żyją… a Platon nie. Choć to ostatnie może jednak nie powinno być przytaczane w roli argumentu.
Z dzisiejszego punktu widzenia rzeczywiście – czasy automatycznych sekretarek można uznać za słusznie minione. Już samo dzwonienie do kogoś jest przejawem swoistej ekstrawagancji, ale nagranie się na pocztę głosową i oczekiwanie, że ktoś odsłucha wiadomość to istna aberracja. Tyle że przez lata, kiedy nie myślano o wiadomościach tekstowych, a już w szczególności o Messengerach, Whatsappach i innych komunikatorach, automatyczne sekretarki zdecydowanie ułatwiały życie. I stało się tak wbrew prognozom przedstawicieli AT&T, amerykańskiego giganta telekomunikacyjnego, który na czym jak na czym, ale na tym rynku powinien akurat znać się najlepiej.
#5. Telefony to zło… i tu akurat można się zgodzić
Okazuje się, że każde pokolenie ma coś przeciwko telefonom – a przecież to taki praktyczny wynalazek… Może po prostu nie potrafimy z niego korzystać? Dzisiaj dużym problemem jest marnowanie ogromnych ilości czasu przed ekran(iki)em, nie wspominając o tym, że telefony już dawno przestały służyć do dzwonienia – jeśli zaczynają dzwonić, to najpewniej Klara Sobieraj z niepowtarzalną ofertą. Czasy się zmieniły, ale niechęć do telefonów nie. Już pod koniec XIX wieku w Szwecji, w kraju, w którym telefonów było wtedy najwięcej, było też mnóstwo ich przeciwników. Ludzie zupełnie poważnie obawiali się porażenia prądem, co nawet zrozumiałe, ale też… że za pośrednictwem przewodów telefonicznych do ich domów wkradną się złe duchy. Cóż, też prawda – ale nie od razu i nie w taki sposób.
Każda kuchnia ma swoje osobliwości. Niektórzy zresztą wciąż nie mogą dogadać się choćby co do tego, jak powinny wyglądać kanapki – czy na spód kromka chleba i na wierzch dodatki, czy może dodatki wsunięte pomiędzy dwie kromki. Ile osób, tyle opinii… a skoro już o nich mowa, to cheeseburgery, które dzisiaj wydają się jednym z najbardziej zwyczajnych dań, uznawane były za dziwactwo. Dokładniej za kaprys kalifornijskich restauracji, jak stwierdzili w 1938 r. dziennikarze New York Timesa. Zdanie zmienili dopiero niecałą dekadę później, pisząc wtedy, że całe to szaleństwo ma więcej sensu, niż się z początku wydawało.
#7. Ze wszystkich rzeczy na świecie to samochód jest niepraktyczny
Zgadza się, samochód bywa niepraktyczny – np. wówczas gdy mieszka się w centrum wiecznie zakorkowanego, ogromnego miasta, a do każdej jego części szybko i wygodnie dotrzeć można metrem. Wtedy rzeczywiście samochód jest niepraktyczny – ale jako środek transportu w tym konkretnym przypadku, a nie jako wynalazek ogółem. Bo w historii odkryć i wynalazków niewiele jest równie rewolucyjnych. Oczywiście nie od razu auta stały się tak użyteczne jak dzisiaj – ale jednak trzeba było sporo wysiłku, żeby nie zobaczyć w nich potencjału. Kolejną więc trafną analizą popisali się wspomniani już dziennikarze z New York Timesa. I na co to dowód? Być może na to, żeby nie wierzyć dziennikarzom…
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą