Dzisiaj znowu o inflacji i znowu niezbyt optymistycznie. Aby nie było
tak ponuro, pokażemy, jak jedna z restauracji radzi sobie z marnowaniem
żywności. Do tego przedstawimy punkt widzenia Władimira Putina na
kwestię liderów Zachodu z odsłoniętymi klatkami piersiowymi.
Dzisiaj zobaczymy, co może nas spotkać, gdy do Paczkomatu zamówimy narkotyki, dwójka aktywistów przyklei się do obrazu van Gogha w ramach protestu, a władze Krakowa wprowadzonymi zmianami ujawnią coś przerażającego w centrum miasta.
#1. Zamówił narkotyki do paczkomatu i szybko tego pożałował
Usługi InPostu cieszą się w Polsce tak wielką popularnością,
uznaniem i zaufaniem, że niektórzy wpadają w związku z tym na bardzo dziwne
pomysły. Jeden z mieszkańców Sandomierza postanowił zamówić sobie kilka działek
swoich ulubionych substancji odurzających właśnie do paczkomatu. Pech chciał,
że jego kontakt okazał się spalony (zapewne dosłownie jak i w przenośni).
15 czerwca niczego nieświadomy 21-latek z Sandomierza
udał się do paczkomatu, aby odebrać przesyłkę z towarem. Chwilę po wyjęciu paczki
ze skrzynki chłopaka zaczepili funkcjonariusze. Ich podejrzenia okazały się słuszne.
W paczce znajdowały się dwa pojemniki z białą, sypką substancją i kryształkami.
To jednak nie koniec pechowego dnia dla naszego bohatera. W toku dalszych
postępowań ujawniono w jego domu również 40 gramów suszu roślinnego, grzyby
halucynogenne oraz 13 krzaków konopi (innych niż włókniste) w różnych fazach
rozwoju.
W jaki sposób mężczyzna wpadł? Wprawdzie policjanci nie
powiedzieli tego wprost, jednak jeśli już uda im się namierzyć dystrybutora środków
odurzających, to najczęściej monitorowane są też wysyłane przez niego
paczki, aby karać również odbiorców.
#2. Aktywiści klimatyczni w ramach protestu przykleili się
do obrazu van Gogha
Pracownicy Courtauld Gallery w Londynie byli ostatnio
świadkami dość nietypowego wydarzenia. W budynku pojawiła się charakterystycznie
ubrana parka i… przykleiła się do obrazu z 1888 roku autorstwa Vincenta van Gogha zatytułowanego „Peach
Trees in Blossom”.
Ta sympatyczna parka to Louis McKechnie i Emily Brocklebank,
którzy nie obawiali się ujawnić publicznie swoich personaliów. Okazało się, że
działają oni w grupie na rzecz obrony klimatu „Just stop oil”, której celem
jest zwrócenie uwagi całego świata na trapiące nas obecnie problemy.
Był to swego rodzaju protest przeciwko temu, co dzieje się teraz
na świecie, a od czego wielkie firmy, najbogatsi i przede wszystkim
przedstawiciele świata sztuki odwracają wzrok. Duet twierdzi, że kochają i
cenią sztukę, jednak bardziej kochają i cenią nasze środowisko, więc musieli
coś zrobić.
Potrzebujemy, aby wszyscy skupili się na ludobójczych
planach rządu, aby umożliwić firmom paliw kopalnych wiercenie w celu uzyskania
większej ilości ropy. Jest to jedna z największych niesprawiedliwości w
historii. Musimy stawić opór.
Na szczęście, jak widzimy po zdjęciach, przykleili się tylko
do ramy, więc obrazowi prawdopodobnie nic strasznego się nie stało.
#3. Mają usunąć skatepark za prawie pół miliona złotych, bo „mieszkańcom przeszkadza hałas”
Z Londynu przenosimy się do Krakowa, a konkretnie do jednego z obszarów miasta, Pychowic. W ubiegłym miesiącu otworzono tam skatepark, którego budowę sfinansowano z budżetu obywatelskiego. Postawiono kilka ramp, barierek i wylano trochę betonu. Cała impreza kosztowała niemal 500 tys. złotych.
Szybko okazało się, że nie była to bezcelowa inwestycja, bowiem na skateparku od razu pojawili się pierwsi użytkownicy (w większości małe dzieci). Pomysłodawca projektu uzasadniał go słowami, że „wpłynie on pozytywnie na poprawę jakości spędzania wolnego czasu przez młodzież” i chyba miał rację.
Sielanka jednak nie trwała długo, bowiem okolicznym mieszkańcom zaczął przeszkadzać hałas. I nie żeby dzieci korzystały z atrakcji w godzinach nocnych. Jeżdżą normalnie w dzień, jednak i tego mieszkający nieopodal krakowianie nie są w stanie zdzierżyć.
Pod skargą w tej sprawie podpisało się 95 osób i jako radni dzielnicowi nie mogliśmy tej sprawy zbagatelizować – powiedział wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Dębniki, Bartosz Paszkowski.
Rada dzielnicy zamknęła więc skatepark i teraz rozważa przeniesienie go na teren Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wiąże się to jednak z ogromem prac, w związku z powyższym dzieci i młodzież w tym roku już sobie nie pojeżdżą.
Młodzież nie pozostawała jednak bezczynna i postanowiła bronić swego! Zebrali więc 130 podpisów poparcia, aby skatepark pozostał w takim stanie i w takim miejscu, w jakim znajduje się obecnie. Niestety rodzice po raz kolejny pokazali swoją siłę i dozbierali kolejne 70 podpisów.
Wygląda więc na to, że młodzież w tym roku może siedzieć przed komputerami i grać w gry, jak normalne, zdrowe dzieci, a nie... jeździć na deskorolkach czy hulajnogach, jak jacyś chuligani.
#4. Po usunięciu billboardu w centrum Krakowa, mieszkańcom
ukazał się zaskakujący widok
A skoro już jesteśmy w Krakowie, to jeszcze przez chwilę w nim pozostaniemy. Jak zapewne dobrze wiecie, lub też nie, w stolicy Małopolski w życie
weszła właściwa faza tzw. uchwały krajobrazowej, w myśl której nakazano
całkowity demontaż większości materiałów reklamowych z przestrzeni publicznej w
mieście. Dzięki temu wiele miejsce przestało w końcu wyglądać jak strony
internetowe z wyłączonym adBlockiem.
Urokliwe krakowskie ulice zaczęły więc zachwycać swoim wyglądem, jednak
znalazły się i takie, które zaczęły przerażać… i to w samym centrum miasta.
Mowa o pewnym niepozornym zakamarku na ulicy Pawiej, zaraz naprzeciwko Galerii
Krakowskiej. Wcześniej wisiały tam ogromne billboardy z reklamami, jednak po
ich demontażu okazało się, że zaraz za nimi… lokalni amatorzy napojów
wyskokowych urządzili sobie lokum. Zobaczcie zresztą sami:
Mieszkania na wynajem w tej lokalizacji osiągają obecnie
chore ceny, a oni osiedlili się w tak prestiżowym miejscu całkowicie za darmo.
Niestety przeklęte władze miasta musiały im to zabrać… Po czasie na miejscu
pojawiła się bowiem ekipa porządkowa, która zutylizowała wszystko, co tam się
znajdowało.
#5. Ona jest starsza od niego o 37 lat, jednak zamarzyło im
się dziecko. Będzie ich to kosztowało ponad 600 tys. złotych
Quran McCain i Cheryl McGregor to znane postacie z TikToka
(i OnlyFansa). Ich związek budzi ogromne zainteresowanie wśród obserwatorów,
ponieważ jest między nimi dość spora różnica wieku i to w tę stronę, która jest
nieco mniej społecznie akceptowalna. Kobieta ma 61 lat, podczas gdy mężczyzna
ma zaledwie 24 lata. Są jednak w sobie zakochani, a w zeszłym roku wzięli ślub.
Teraz chcą iść o krok dalej i publicznie ogłosili, że zamierzają mieć dziecko.
Nie trzeba być orłem z biologii, aby zorientować się, że dla
61-latki jest już chyba nieco za późno na tego typu plany. Zdecydowali się więc
na skorzystanie z usług surogatki. Zdaniem Quarana różnice w cenach u poszczególnych
kobiet są naprawdę ogromne. Niektóre liczą sobie za to 6 tys. funtów (około 32
tys. złotych), a inne potrafią liczyć sobie nawet 120 tys. funtów (ponad 650
tys. złotych).
Para upatrzyła sobie już jedną z kobiet i są
zdecydowani na skorzystanie z jej usług. Według wstępnych informacji
udzielonych przez Quarana będzie ich to kosztować około 120 tys. funtów.
Dziecko ma pojawić się późną wiosną przyszłego roku.
Dla mężczyzny będzie to pierwsze dziecko, jednak nie
powinien niczego się obawiać, ponieważ Cheryl jest prawdziwą weteranką. W jej przypadku
będzie to już siódme dziecko. Cheryl posiada również siedemnaścioro wnuków.
Quaran twierdzi, że w sieci wylewa się na nich ogromna ilość
hejtu i niezrozumienia. Jednak obstaje przy tym, że najważniejsza w tym wszystkim
jest przecież miłość, a prawdziwa miłość nie zna wieku. Dodatkowo mężczyzna
utrzymuje, że Cheryl jest „młoda duchem” i na pewno poradzi sobie z wszelkimi
trudami, jakie niesie z sobą macierzyństwo.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą