Szukaj Pokaż menu

Co najdziwniejszego zrobiłeś przez sen II

30 530  
6   26  
Kliknij i zobacz więcej!Niektórzy tracą czas i jak śpią, to po prostu śpią, inni zaś robią podczas snu różne rzeczy, czasami bardzo dziwne....

Środek nocy, coś koło drugiej. Jarek wchodzi do pokoju rodziców w pozie zombi, niezbyt kontaktując, co się wokół niego dzieje. Coś tam bulgoczę pod nosem, na co rodzice oczywiście się obudzili.
- Jarek, co jest?
- Yyyyy szczury tupią kaloszami po mieszkaniu i mnie obudziły.
- Ale tu nie ma szczurów...
Na co Jarek zrobił malowniczy obrót z przytupem i grzecznie wrócił do łóżeczka.

by Jaretzky

* * *

Ja coś czytam w nocy, moja Siostra śpi, i nagle mówi: daj mi prądu!
Ja: po co Ci prąd?
Siostra z większą determinacją:
No daj mi tego prądu!
A ja swoje z jeszcze większym zdziwieniem: Ale po co Ci prąd?
Tak mniej - więcej wyglądał nasz dialog, a na drugi dzień, Siostra powiedziała, że śniło jej się że jest na jakimś statku kosmicznym i coś naprawia, i potrzebowała bezwzględnie prądu, i nie mogła zrozumieć, że jest ktoś tak głupi (czyli niby ja), że nie wie do czego jest prąd potrzebny.

Dzień Świra Bojownika JM

32 597  
7   81  
Kliknij i zobacz więcej!No i się wydało! Jeśli szukasz kogoś normalnego, to na JM go nie znajdziesz! Jeśli oglądałeś/aś film Marka Koterskiego "Dzień Świra" i pamiętasz np. siadanie przed telewizorem czy przygotowania do snu to Ci powiem, że Adaś Miauczyński idealnie nadaje się na Bojownika JM i czułby się na naszym forum jak w domu! Oto fragmenty zapisu pierwszej sesji terapeutycznej Bojowników JM:

Uwielbiam żelowe misie typu "Haribo". Jestem po prostu maniakiem. Niby nic, ale sposób jedzenia tych kolorowych miśków jest w oczach mojej żony co najmniej dziwny. Otóż, przed rozpoczęciem konsumpcji wysypuję wszystkie z torebki i układam kolorami po równo w każdym kolorze. Te, które zostaną z nadwyżki kolorów zjadam na początku lub ewentualnie (choć z bólem serca) mogę kogoś poczęstować. No nie daj boże, jak żona poprosi o miśka w momencie gdy mam już wszystkie poselekcjonowane - mogę zabić.

* * *

Nie położę się spać w niepuchatej pościeli. Żonka dostaje palpitacji serca, gdy poprawiam po niej pościelone łóżko. Zawsze jest źle. U mnie musi być wszystko symetrycznie, równo i puchato. Poduszka właściwa musi leżeć równiutko, z tyłu lekko bardziej wysoko z delikatnym spadkiem ku dołowi. Na to idzie jasieczek dokładnie po środku poduszki właściwej. Kołdra musi być wytrzepana najpierw z tyłu dla wyrównania pierza, następnie odwrotnie aby była bardziej puchata przy twarzy. No i te cholerne guziczki - zawsze, ale to zawsze muszą być do góry. Najgorzej jest jak wstaję w nocy siusiu. Nawet nieprzytomny powtarzam cały rytuał od nowa, bo za cholerę nie usnę w niepuchatej pościeli.

* * *

Nie usnę w innej pozycji niż jakbym w trumnie leżał.

Wielka księga zabaw traumatycznych XCI

18 889  
2   2  
Zobacz to, co on!Czy klasyczny wpiernicz, to najgorsza z możliwych kar za wybryki? Czy może szwy, rany i otarcia? A może złamania lub podbite oczy? Nic z tych rzeczy! W pewnym przedszkolu jest kara o wiele bardziej okrutna!

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

KOSZYKÓWKA

Będąc w wieku około 8-9 lat, uwielbiałem grac w koszykówkę. W naszym mieszkaniu był przeprowadzany akurat remont i dość duży segment był odsunięty od ściany o jakieś 1,5 - 2 metry. Na segmencie było wiaderko. Nie mam pojęcia jaka cholera je tam postawiła. Szybko skombinowałem jakąś piłkę i zacząłem rzucać nią do "kosza". Gdy w końcu udało mi się trafić, skapnąłem się że teraz tą piłkę trzeba będzie wyjąć, więc wziąłem drabinę (nie rozkładaną tylko taką "zwykłą"), oparłem ją o segment i wspiąłem się na górę.
Wyjąłem piłkę, ale nie zdążyłem zejść na ziemię, ponieważ poleciałem na dół razem z drabiną i segmentem (i jego zawartością). Potłukłem jakieś pamiątkowe naczynia, i coś tam jeszcze. Rodzice nawet się nie wściekali.

by Tropico12 @

* * * * *

SIOSTRA

Gdy byłam małym dziewczęciem (miałam około 2 lat) przyszła do mojej mamy jej koleżanka z córką w moim wieku. Moja kilkumiesięczna siostra leżała na łóżku. Mamy wyszły po coś do kuchni dosłownie na minutkę. Stwierdziłyśmy razem z koleżanką, że pójdziemy za nimi ale przecież nie zostawimy małego dziecka samego. Wzięłyśmy siostrę, jedna za rączki, druga za nóżki i zaczęłyśmy nieść. Daleko nie zaniosłyśmy. Wielki huk dziecka o podłogę ściągnął mamy z kuchni. Siostrze nic się nie stało, ale do tej pory gdy zrobi lub powie coś głupiego czuję się winna.

by Asienkaikropka @

* * * * *

ŚWIETNA KRYJÓWKA

Działo się to jakieś ponad 20 lat temu kiedy to jeszcze dziadek miał oddaloną o kilka kilometrów od zgiełku miasta działkę z domkiem letniskowym położoną gdzieś w lesie. Razem z rodzicami pojechaliśmy ich odwiedzić, miałem wtedy jakieś 6 lat i byłem tam pierwszy raz. Wiadomo totalny brak cywilizacji, do dzisiaj się dziwie że w ogóle prąd tam był. Jak przystało na dzikie warunki, tam gdzie królowie przechadzali się piechotą czyli drewniany przybytek rozkoszy znajdował się jakieś 30 metrów dalej od domku (taka prehistoryczna wersja Toi-Toi-a zbita z desek i pająkami w środku, z Trybuną Ludu i Sztandarem Młodych). Jako 6-latek miałem całkiem normalne pomysły na zabawy. No i raz wpadłem na pomysł żeby pobawić się z babcią w chowanego. Zgadnijcie gdzie była moja kryjówka? Niestety nie w środku bo smród był nie do zniesienia ale po prostu stanąłem za nim. Ku mojemu zdziwieniu obwód dołu był większy niż drewniana budka no i z tyłu były tylko małe zgnite deseczki zakrywające resztę obwodu, które razem ze mną wleciały do środka. Babcia nawet nie doliczyła do dziesięciu kiedy sam zdradziłem swoja kryjówkę. Swoją drogą w tym momencie byłem mistrzem kamuflażu, dzisiaj się z tego śmieje ale wtedy gdyby mnie babcia nie znalazła nie wiem co by było.

by Mabo23 @

* * * * *

JAK SZALEĆ, TO NA KILOGRAMY!

Lubiło się palić saletrę z cukrem oj lubiło. Zazwyczaj małe porcje, bo jakoś tak wypadało. Gorzej, jak na którymś z obozów - kolonii zimowych zmówiliśmy się w kilku i przygotowaliśmy MegaTonową porcję (1kg cukru na 1kg saletry). Wszystko wymieszane dokładnie i zapakowane w dwulitrową butlę z plastiku. Celem odpalenia (resztki świadomości się gdzieś w nas tliły) wynieśliśmy toto na pole. Problem zaczął w momencie zapłonu. Wiadomo, że zapałka musi mieć najwyższą temperaturę (moment spalania siarki) i nijak nie mogliśmy zmieścić się w czasie - zapalenie zapałki, trafienie w szyjkę butelki, lot do mieszanki. Wpadłem więc na genialny pomysł zapłonu przez zapalniczkę plus dezodorant. Wynik - efektowny płomień odbijający się (sic!) od powierzchni butli prosto w moją twarz, przysmażone rzęsy, zapach opiekanej nad gazem gęsi unoszący się za mną przez parę godzin i zasłona dymna na pół wsi.

by Sleeva

* * * * *

RAKIETA

Huśtawka na podwórku. Taka zawieszona, co to się buja przód i tył. Ja na siedzeniu, kolega z klasy na stojaczka za moimi plecami - robił za silnik. Ja miałem zaszczytne zadanie pilotowania naszej rakiety. Buju buju przód tył przód tył, spokojnie, frajda i w ogóle. Pada tekst "no to właśnie mijamy księżyc, uruchomienie dopalaczy za 3.. 2.. 1.. start! Kurs Mars!" Kumpel przyśpieszył, trzask! Szczęk rwanego metalu, zmiana perspektywy, fantastyczny lot po paraboli, twarde lądowanie 4 metry od wsporników huśtawki, Pilot zaplątany w silnik, silnik zaplątany w huśtawkę. Cudem skończyło się tylko na skręconej kostce (dowodzący) i podbitym oku (kolega napędowy). Niestety rakieta Mars I musiała zostać złomowana.

by Sleeva

* * * * *

MAMA DETEKTYW

W dzieciństwie większość czasu spędzałam ze starszym bratem. Jak to my zawsze musieliśmy coś zmontować.
Pewnego zimnego dnia mój brat postanowił rozpalić w piecu. Wszystko byłoby dobrze. gdyby drewno znajdujące się tam chciało się zająć. Niestety! Trzeba było posunąć się do innych sztuczek. Podlaliśmy to benzyną wysooktanową, po czym mój brat odpalił zapałkę. Widok gdy odrzuciła nas siła rażenia wybuchu i widok płonącej wykładziny - bezcenny!!! Po bezsensownej akcji ratowniczej dywanu wpadliśmy na pomysł, że ukryjemy spalony obszar dywanu pod łóżkiem i po uprzednim dwugodzinnym (czas naglił) mordowaniu się z przesuwaniem ciężkich mebli, żeby zmienić położenie owego dywanu, zostaliśmy zdemaskowani przez rodzicielke. Jej uwagę przykuł nasz spokój i mała czarna smuga na tapecie obok pieca. O resztę nie pytała.

MALEŃKIE OGNISKO

Wspomniany wcześniej brat wpadł na pomysł z naszym kuzynem, że zrobią sobie ognisko. A gdzie znajduje się perfekcyjne miejsce do tego? No jak to nie wiecie?? W ogromnej stodole wypełnionej po sam dach suchutkim jak pieprz sianem! I właśnie tam, pod dachem na szczycie siana rozpalili upragnione ognisko. Nie wiadomo dlaczego małe ognisko szybko przybrało na rozmiarach i strażacy mieli kolejne wezwanie.

PRZESTROGA

A czy potraficie spaść z bagażnika roweru, na którym ktoś was wiezie, w taki sposób żeby wpaść pod koła tego samego pojazdu i zostać tym samym przejechanym? Jeśli jeszcze tego nie umiecie to nie polecam. Kończy się to powyrywanymi włosami i mocnymi obrażeniami ciała.

by Zlakobieta

* * * * *

OKRUTNA KARA

Pamiętam będąc w przedszkolu czasem wychodziliśmy na tak zwany plac zabaw (domki, zjeżdżalnie, piaskownice itp.) Pewnego dnia zawołali mnie "koledzy" ze starszej grupy, a zawsze się ich bałem. Okazało się że słusznie. Przygotowali w piaskownicy taki wielki dołek w rogu wrzucili mnie, zakryli koszykiem na zabawki i zaczęli zasypywać. Oj przerażony byłem mocno! Najgorsze że przyszła Pani wychowawczyni i pyta:
- Chłopcy co robicie?
- Budujemy zamek. - Padła odpowiedź, a ja nie mogłem krzyczeć bo miałem pełno piachu w paszczy! Wróciła dopiero za 5 minut zorientowana o co chodzi! Ale mieli przerąbane! (dostali czarne serduszka). A teraz się to wydaje śmieszne!

by Oldhorsys

* * * * *


STARY A GŁUPI

KULKI


Stancja znajomych w której koczujemy już od kilku dni. Godzina jakaś poranna, w mordzie sucho, więc następuje pełna mobilizacja i delegacja złożona z dwóch osób (ja i mój znajomy) wybiera się do pobliskiej stacji benzynowej w celu zakupienia "jakiejś wody". Jako, że mieszkanie na piętrze 3 się znajdowało, postanowiliśmy zjechać po poręczy. Zostałam przodownikiem i dokonałam z zapałem tego czynu, po drodze jednak okazało się, iż na końcu poręczy znajdują się dość duże metalowe kulki (cholera wie, czy to ozdoba miała być, czy tez inna ich funkcja była), grunt, że po owym zjeździe wylądowałam na schodach z obitą wiadomą częścią ciała. Co jednak zrobił mój kolega słysząc moje agonalne krzyki? - oczywiście zjechał by mnie ratować. Domyślam się, że jego bolało bardziej.

by Princess-off-kicz

Traumatycy, wzywam Was! Opisujcie i wysyłajcie! Świat i strona główna Joe Monster należy do Was. Przeżyłeś traumatyczną przygodę i chcesz, aby świat się o niej dowiedział? Nic prostszego! Klikaj w ten linek i pisz! W tytula maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!
2
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Dzień Świra Bojownika JM
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu Znajdź różnice - profesjonalny poradnik
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Lansky: Kierownik po godzinach
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Kiedy oni to nakręcili?
Przejdź do artykułu Dzień Świra Bojownika JM

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą