Wpadka w pociągu, sprytny nauczyciel i inne anonimowe opowieści
Dzisiaj przeczytacie m.in. o porannym zamotaniu, oszukiwaniu na sprawdzianie, remontowaniu mieszkania i gonieniu za pieniędzmi.
#1.
To był poniedziałkowy poranek, około godziny szóstej. Byłem tak niewyspany, że wręcz nieprzytomny. Jechałem pociągiem. Jako że na stacji, na której wsiadałem, nie istnieje już kasa, wsiadłem z przodu pociągu, by kupić bilet. Następnie postanowiłem przemierzyć pociąg, w celu znalezienia wolnego miejsca.Między przedziałami w pociągach regio są ciężkie, suwane drzwi, często z okienkiem. Idąc, musiałem otwierać drzwi i zamykać je za sobą. Powtórzyłem tę czynność kilka razy – mój mózg zdążył się w pewnym stopniu zaprogramować, dlatego kolejne drzwi, które były otwarte, okazały się dla mnie problemem. Zamiast po prostu przejść zamknąłem je, zderzyłem się z nimi (otrzeźwiałem), otworzyłem i dopiero poszedłem dalej. Reakcja obserwujących to pasażerów była bezcenna...
#2.
Historia mojego brata z czasów, gdy były jeszcze lekcje zdalne.
Tego dnia akurat klasa mojego brata miała mieć sprawdzian z matematyki. Jako że to były zdalne, to wiadomo, łatwo ściągać, więc dlaczego by nie skorzystać?
Ktoś wpadł na pomysł, żeby napisać na brainly (taka strona z pomocą na zadania domowe) pytania ze sprawdzianu, na co reszta przystała.
Pozakładali jakieś konta z dziwnymi nazwami i wstawili pytania. Ku ich uciesze, po kilkunastu minutach ktoś odpisał na większość pytań i dał odpowiedzi, więc zadowoleni przepisali je i wysłali sprawdzian.
Co się okazało? Nauczyciel przewidział to i to on dał odpowiedzi (z konta, z którego nikt by się nie domyślił, że to był on), które były błędne. Prawie cała klasa dostała jedynki i na następny raz odechciało im się takich sztuczek :)
#3.
Robię remont. Skuwanie podłogi, wywalenie futryn, no i kładę nowe panele podłogowe. Winylowe, w jodełkę, bo tak se zażyczyła moja luba. Panel winylowy trzeba troszkę dobić, więc jest trochę hałasu. Robię to już ósmy dzień (mniej więcej od 11-20), no i wczoraj była u mnie pani z zarządu wspólnoty, że sąsiedzi się skarżą na hałas... Mam dziwne wrażenie, że to był jeden z tych sąsiadów, co dwa lata temu robił remont generalny w domu i przez tydzień kuli mu chatę...Mam nadzieję, że taka skarga jakoś przyspieszy mój remont, bo nie widzę innego jej sensu ;)
PS U mnie nie było nikogo z sąsiadów, tylko od razu do zarządu polecieli.
#4.
Wiecie kiedy przeżyłam największy zawód w dzieciństwie? Nie wtedy, kiedy dowiedziałam się, że Święty Mikołaj nie istnieje, a wtedy gdy zorientowałam się, że w kościele śpiewa organista, a nie Jezus...#5.
Mieszkam w bloku, mam 32 lata i kiepską, ale za to zdalną pracę w telekomunikacji. W październiku pożegnałam kochanego kotka, w listopadzie dziadka, a w grudniu zaczął się ciężki okres w pracy... Coraz mniej zleceń – niestety pracuję na umowę zlecenie już trzy lata i niestety jest coraz więcej absurdalnych, stresowych sytuacji ze strony kierownictwa. Szukam innej pracy już jakieś dwa lata, uczę się, szkolę i próbuję się przebranżowić, ale jeszcze się nie udało. Od jesieni z tego wszystkiego popłakuję sobie z rana lub z wieczora, różnie.
Wczoraj podczas wizyty w piwnicy po ogórki spotkałam sąsiadkę, mieszkającą piętro niżej. Zwierzyła mi się, że od około pół roku słyszy psa, który płacze, skamla. W naszej klatce jest tylko jeden pies, który mieszka piętro wyżej niż ja. Pytała się, czy może ja nic nie słyszę, w końcu to ja mam bliżej do tego pieska. Odpowiedziałam, że ja nic nie słyszę, i że może sąsiadka z sąsiedniej klatki gdzieś przez ścianę coś słyszy. Pomartwiłyśmy się jeszcze chwilę o zwierzaka, pożyczyłyśmy sobie zdrówka i pożegnałyśmy się.
I teraz zastanawiam się, czy to mnie sąsiadka słyszy, czy serio jakiegoś psa :-(
#6.
Jako małe dziecko miałam bardzo bujną wyobraźnię i wiele rzeczy brałam dosłownie...Co niedzielę chodziłam (głównie z mamą) do kościoła. Zadawałam sporo pytań, szczególnie jeśli chodzi o wiarę. Mama mi opowiedziała, że Jezus jest wśród nas cały czas, a szczególnie jak przyjmujemy Komunię Świętą. Tak że uświadomiłam sobie, że podczas mszy ksiądz zamknął Jezusa w „budce na końcu kościoła” (chodziło mi o tabernakulum) i ten tam sobie siedzi cały czas. Na dodatek podchodząc z mamą do Komunii, będąc blisko księdza, słyszałam słowa: „Ciało Chrystusa”, więc moja mała mądra główka uświadomiła mi, że biedny Jezus, który siedzi sobie w maleńkim pomieszczeniu, ucina sobie kawałki swojego ciała i daje je ludziom do jedzenia. A ci ludzie przychodzą do ławek i płaczą (myślałam, że płaczą, gdy mieli zasłonięte oczy dłońmi), ponieważ to ciało Chrystusa jest niedobre i strasznie im nie smakuje.
#7.
Miałem kiedyś fajną dziewczynę, fajny związek. Tylko ciągle goniłem za kasą. Ona wcześniej miała dzianego faceta, była bogata z domu, chodziła w drogich ubraniach, mieszkanie bez kredytu. Ja byłem magazynierem za 1300 zł i jeździłem klepaną corsą, mieszkałem z rodzicami na 30 m².Zakochaliśmy się w sobie jak nastolatkowie. Ona ciągle powtarzała, że kasa to nie wszystko. Że to nie jest w życiu najważniejsze. Woli mieć związek oparty na szczerości niż na wyglądzie i pieniądzach. Nie mogłem w to uwierzyć i kombinowałem tylko jak mieć więcej, by być jej godnym. Tak uważałem, że nie jestem jej godzien, bo jestem biedakiem. Jej rodzice patrzyli na mnie jak na dzieciaka z patoli, gorszego, bez studiów, fizola, który nosi kartony. Nie wytrzymałem presji jej rodziców i tej, którą sam na siebie nałożyłem. Uparłem się, że bez kasy jestem nikim i zostawiłem ją. Dalej goniłem za kasą. Poszedłem w IT, nauczyłem się programować, testować oprogramowanie i dziś, już po 8 latach od tamtego rozstania, mam własną działalność. Na kasę nie narzekam. Odebrałem niedawno auto z salonu.
Mam teraz kobietę, która liczy moje pieniądze. „Musimy w tym roku przebić Hankę i Karola. Oni byli w Stanach, to my może polecimy do Argentyny? Ale i tak gdzieś polećmy na tydzień, choć do Grecji”. Nie ma miłości, jest wyrachowanie. Jest chwalenie się naszym cudownym życiem, kateringiem dietetycznym, autem, mieszkaniem. Moim autem i mieszkaniem.
Tak czasami sobie siedzę i myślę, że moja była miała rację. Byłem szczęśliwszy, kiedy jechaliśmy z nią nad rzekę i kochaliśmy się na kocyku, niż kiedy teraz mogę jechać gdzie chcę, z osobą, która, podejrzewam, mnie nawet nie lubi.
Oglądany:
37983x
|
Komentarzy:
37
|
Okejek:
295
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
10.05
- Urodziwe dziewczyny w seksownych piżamach (15)
- Najmocniejsze cytaty – Odlot piłkarza Legii po przegranej 3:0 (130)
- Najdziksze newsy tygodnia – Otworzyła prawie 7500 zakładek w swojej przeglądarce (75)
- Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę (219)
- Klient mówi, że nasadka do śruby zabezpieczającej jest gdzieś w samochodzie – Niecodzienne problemy, z jakimi spotykają się mechanicy samochodowi (69)
- Zatrzymane w kadrze – Zabójcza mieszanka wiśni i mrożonego mleka (38)
- Ten horror jest tak straszny, że aż zwymiotujesz – Filmoteka Joe Monstera (30)
- Najdziwniejsze rzeczy znalezione po przeprowadzce do nowego domu XIII (28)
- Garść weekendowych ciekawostek wagi ciężkiej oraz lekkopółśredniej – Najstarszy fałszywy mieszkaniec Tokio (15)
- Słynne budowle w czasie budowy (9)
- 14 namalowanych przez znanych artystów obrazów, których prawdopodobnie jeszcze nie widziałeś (13)
- 7 nieco mniej oczywistych faktów na temat perfum i zapachów (6)
- Nie ma to jak ruchome obrazki z fajnymi dziewczynami (61)
- Najgłupsze, najśmieszniejsze lub najdziwniejsze pozwy sądowe, jakie widział świat (33)
- Liczniki i kokpity w samochodach, które zdecydowanie wyprzedziły swoje czasy (76)
- Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta (24)
09.05
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą