Radni z Wadowic chcą pozwu dla TVN za szkalowanie papieża
Siostra premiera Morawieckiego podobno jest zatrudniona na fikcyjnym etacie
Oskar Szafarowicz nie spełniał wymogów stanowiska, które otrzymał w banku PKO BP
Artur Zawisza nadal stwarza zagrożenie na drodze, mimo zakazu prowadzenia
Łódzkie zoo udostępniło ciekawy rebus, który nie spodobał się TVP
#1. Radni z Wadowic chcą pozwu dla TVN za szkalowanie
papieża
Radni Prawa i Sprawiedliwości z Wadowic poczuli się w
obowiązku stanąć w obronie dobrego imienia papieża Polaka Jana Pawła II (Karola
Wojtyły), które ostatnio zostało mocno nadszarpnięte przez stację TVN i jej
reportaż „Franciszkańska 3”. Przypomnę tylko, że chodzi o sprawy związane z papieżem
i tuszowaniem przez niego przypadków pedofilii w Kościele.
Radni PiS-u z Wadowic domagają się więc od burmistrza miasta, aby pozwał stację
za ten szkalujący materiał. Przygotowali nawet projekt uchwały, którą zajmie
się rada miasta:
Rada Miejska w Wadowicach zobowiązuje Burmistrza Wadowic do
pozwania autorów materiału telewizyjnego pt. Franciszkańska 3 wyemitowanego
przez stację TVN24 za naruszenie kultu pamięci osoby zmarłej urodzonego 18 maja
1920 roku w Wadowicach Karola Józefa Wojtyły – świętego Jana Pawła II Patrona
Miasta i jego Honorowego Obywatela.
Zdaniem radnych Wadowice, jako miejsce urodzenia JP II, mają
moralny obowiązek stawania w obronie dobrego imienia papieża. W taki właśnie
sposób argumentują swoje działania.
#2. Siostra premiera Morawieckiego podobno jest zatrudniona
na fikcyjnym etacie
Dziennikarze Gazety Wyborczej we współpracy z dziennikarzami
z Nowej Gazety Trzebnickiej przeprowadzili
małe śledztwo, w którego centrum znalazła się sama siostra piastującego obecnie
urząd premiera Mateusza Morawieckiego, Anna Morawiecka. Wykryto, iż kobieta
zatrudniona była na fikcyjnym etacie w trzebnickim urzędzie miasta.
Kobieta rzekomo zatrudniona była tam w 2019 roku jako pomoc
administracyjna. Cała sprawa wydaje się podejrzana, ponieważ o zatrudnieniu
siostry premiera nie wiedzieli nawet sami pracujący tam urzędnicy. Wszystko
wyszło na jaw dopiero przy okazji śledztwa dotyczącego pracującej tam Iwony D.,
która usłyszała zarzuty związane z korupcją. Już przy okazji przeglądania dokumentów
urzędu zauważono w nich nazwisko pani Anny.
Urząd odniósł się do całej afery dopiero w 2020 roku, kiedy
to poinformował Gazetę Trzebnicką, iż siostra premiera rzeczywiście miała u
nich etat w Referacie Kultury i Sportu. Zupełnie inną wersję wydarzeń ustalili
dziennikarze Gazety Wyborczej. Wedle informacji pochodzących z ich śledztwa
siostra premiera Morawieckiego miała zajmować się staraniami gminy o uzyskanie
statusu uzdrowiska. Jej praca ostatecznie miała doprowadzić do wykonania
odwiertu, zbadania wód i uznanie ich leczniczych właściwości, co miał
potwierdzać odpowiedni certyfikat.
Certyfikatu jednak do dzisiaj nie ma, a jedynym dowodem
potwierdzającym faktyczną pracę Anny Morawieckiej w trzebnickim urzędzie jest
zestawienie przepracowanych godzin potwierdzone przez Ewę Brzegowską – pełniącą
wówczas obowiązki wiceszefowej Wydziału Pozyskiwania Funduszy. Warto nadmienić,
iż pani Ewa jest również bliską koleżanką pani Anny.
#3. Oskar Szafarowicz nie spełniał wymogów stanowiska, które
otrzymał w banku PKO BP
Mamy ciąg dalszy telenoweli z Oskarem Szafarowiczem w roli
głównej. Pupilek Prawa i Sprawiedliwości, który
otrzymał
niedawno
ciepłą posadkę w baku PKO BP, został z tej posady przeniesiony,
ponieważ nie spełniał wymagań stawianych przez pracodawcę.
Chodzi o stanowisko „w pionie zarządzania personelem, w
biurze zarządzania wartością pracownika, w zespole planowania i
sprawozdawczości”. Jego zadanie miało polegać na pozyskiwaniu młodych
pracowników. Sam zainteresowany, jak i bank powstrzymywali się od komentarza w
sprawie. Jednak nie wszyscy pracownicy PKO byli zgodni co do milczenia. Podobno
niektórzy z nich skontaktowali się z
dziennikarzami WP i poinformowali, iż bank złamał procedury, ponieważ zatrudniony nie
spełniał wymagań stawianych przez stanowisko.
Kandydat miał bowiem posiadać wykształcenie wyższe w kierunkach
związanych z ekonomią i finansami. 23-letni młody sympatyk Prawa i
Sprawiedliwości jednak ani wyższego nie posiadł, ani tym bardziej nie miał nic
wspólnego z ekonomią i finansami (Szafarowicz jest studentem drugiego roku
prawa).
W związku z powyższym Oskar został przesunięty na stanowisko
„specjalisty ds. rekrutacji”. Jednak i tutaj pojawia się mały zgrzyt, ponieważ
od kandydata wymaga się przynajmniej dwuletniego doświadczenia w prowadzeniu
projektów rekrutacyjnych, którego, jak zapewne się domyślacie, nasz student
prawa nie posiada.
I co teraz? Nie wiadomo. Może dalsze roszady, a może zostawią
już sprawę tak, jak jest.
#4. Artur Zawisza nadal stwarza zagrożenie na drodze, mimo
zakazu prowadzenia
Na antenie TVN24 został wyemitowany materiał zatytułowany „Bezkarny
Zawisza”. Jak sama nazwa wskazuje, jego głównym bohaterem jest były poseł Prawa
i Sprawiedliwości Artur Zawisza. Mężczyzna w grudniu 2021 roku usłyszał wyrok 10
miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 60 tys. zł
zadośćuczynienia za potrącenie rowerzystki.
Co ciekawe, już wtedy Artur Zawisza
prowadził bez uprawnień,
które zostały mu zabrane w 2016 roku za prowadzenie pod wpływem alkoholu. Były
poseł oczywiście nadal uprawnień nie posiada, jednak jeśli wydaje wam się, że w
związku z tym nie wsiada za kierownicę, to jesteście w grubym błędzie.
Polityk zapewnia jednak, iż jest:
W odpowiedniej sytuacji prawnej [do prowadzenia pojazdów].
Ciekawe, jaka jest jego zdaniem odpowiednia sytuacja prawna,
bowiem z reportażu wynika, że Zawisza stwarza zagrożenie w ruchu lądowym. Wiadomo
o 30 złamanych przez niego przepisach. W związku z powyższym już w 2021 roku sąd
uznał, że Zawisza nie posiada umiejętności, aby bezpiecznie prowadzić samochód.
Najlepszym na to dowodem są sceny, w których wyprzedza
kolumnę ciężarówek, samemu w tym czasie przeglądając notatki. Głos zabrała
również potrącona przez niego rowerzystka, która uważa, iż jest to jawna kpina
i pogarda dla prawa, z którego Zawisza nic sobie nie robi. Podobnie od tamtego
czasu nie usłyszała od Zawiszy przeprosin, a w sądzie w trakcie rozprawy była
traktowana przez niego z wyższością i pogardą.
No cóż… są równi i równiejsi i nie jest to żadna nowość.
#5. Łódzkie zoo udostępniło ciekawy rebus, który nie
spodobał się TVP
Pracownicy łódzkiego zoo mieli chyba wybitnie dobry humor,
ponieważ na swoje social media postanowili udostępnić „Łatwy rebus z netu”.
Problem jednak w tym, że hasło łamigłówki nie wszystkim przypadło do gustu.
Jako pierwsza odezwała się stacja telewizyjna
TVP3 Łódź.
Rano na profilu facebook'owym ZOO Łódź pojawił się
specyficzny rebus. Jego rozwiązaniem było wulgarne hasło obrażające obecnie
rządzącą partię – Prawo i Sprawiedliwość. Skandaliczny wpis został usunięty
niedługo po jego opublikowaniu.
Komentarze internautów pod postem nie były zbyt przychylne.
No i rzeczywiście, komentarze nie były przychylne. Wiele
osób zwracało uwagę na to, iż takiej instytucji jak zoo to po prostu nie
wypada i to niezależnie od tego, jakie kto ma preferencje polityczne.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą