Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Pięć przełomowych osiągnięć w historii medycyny

41 868  
216   76  
Cieszmy się, że żyjemy w naszych czasach. Współczesna medycyna jest już na tyle rozwinięta, że bez większych problemów radzi sobie z dolegliwościami, co to potrafiły kiedyś wysłać pacjenta na tamten świat. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie kilka wielkich przełomów, które pchnęły tę gałąź nauki do przodu.

#1. Termometr


Termometr to podstawowe narzędzie diagnostyczne, bez którego lekarzowi trudno by było jednoznacznie określić, co dolega pacjentowi. Pierwotnie takie pomiary dokonywane były palcem, czyli na tak zwane oko (na które, według niejednego mądrego wujka, w szpitalu pewien chłop opuścił ten padół rozpaczy).
Prawdziwym, wartym odnotowania przełomem w tej dziedzinie był wynalazek z 210 roku p.n.e. To stworzone przez Filona z Bizancjum urządzenie, podobnie jak skonstruowana w 1592 roku przez Galileusza aparatura, wykorzystywało zjawisko rozszerzalności cieplnej gazów i służyło jedynie do mierzenia temperatury powietrza.


Mówi się, że pierwszy termometr do medycznych zastosowań opisał włoski lekarz Santorio Santorio. Było to jednak ustrojstwo tak bardzo niepraktyczne i mało dokładne, że nikt się nad nim nie pochylił. Dopiero w 1714 roku pochodzący z Niemiec inżynier Gabriel Fahrenheit skonstruował prototyp współczesnego termometru poprzez zamknięcie w szklanej rurce niewielkiej ilości rtęci. Dzięki zjawisku rozszerzania się cieczy pod wpływem temperatury poziom ciekłego metalu rósł albo malał. Wystarczyło tylko umieścić na naczyniu odpowiednią skalę i voilà! W niektórych krajach zaproponowana przez tego wynalazcę miara używana jest do dziś.


#2. Stetoskop

Zanim ktoś wpadł na pomysł ułatwienia sobie pracy i skonstruowanie urządzenia do osłuchiwania bicia serca, lekarze korzystali z najprostszej metody, polegającej na przykładaniu ucha bezpośrednio do ludzkiej klatki piersiowej. Taka metoda była dość skuteczna w przypadku osób stosunkowo szczupłych, natomiast problem zaczynał się, gdy pacjent był grubasem lub kobietą o wydatnym biuście i spora warstwa tłuszczu „zagłuszała” wszelkie odgłosy. Łatwo było wówczas uznać za zmarłego kogoś, kto jeszcze dychał...


Pewien francuski lekarz – Rene Laennec – czuł się ponoć niekomfortowo, kiedy przychodziło mu opierać swoje ucho na niewieścich cyckach, więc zaczął myśleć nad inną metodą takiego badania. Odkrył, że zwinięty w trąbkę arkusz papieru, którego węższy koniec wtyka się w ucho, a ten bardziej rozszerzony przykłada do wspomnianego cycka, sprawdzał się całkiem dobrze w swojej roli. Na podstawie tej obserwacji stworzył więc specjalną drewnianą tubę, którą nazwał stetoskopem.


Cztery dekady później wynalazek ten został udoskonalony – połączono go z elastycznymi rurkami, na końcu których znajdowały się wkładki umieszczane w uszach. Nadal to jednak nie było urządzenie, które wisi na szyi każdego aktora, który w telewizyjnych reklamach usiłuje nam sprzedać leki na zbyt obfite upławy. Dopiero w 1964 roku kardiolog David Littmann zamienił tubę na krążek pokryty membraną.


#3. Igła iniekcyjna

Eksperymenty polegające na wstrzykiwanie płynu do krwiobiegu pacjenta przeprowadzano w połowie XVII wieku. Owymi pacjentami były psy, a osobą, która zapisała się w historii jako pierwszy uczony, który podjął się takich badań był angielski anatom Christopher Wren. Jak wyglądała jego prototypowa „strzykawka”? Ano był to zwierzęcy pęcherz zakończony odpowiednio spreparowanym gęsim piórem. Jego końcówkę wbijano w ciało psa i tłoczono biednemu czworonogowi opium.


Wren chciał w ten sposób sprawdzić, czy taki zabieg okaże się skuteczniejszy niż podawanie tej substancji w sposób doustny. Dziesięć lat później prowadzono podobne eksperymenty na ludziach, jednak kiedy kilku z nich zmarło, całkiem rozsądnie uznano, że szkoda czasu na dalsze próby. Temat ten wrócił dopiero w XIX wieku, kiedy to opracowano bardzo obiecujące leki opiatowe. Szkocki uczony Alexander Wood wykonał szklaną strzykawkę oraz igłę stworzoną na wzór żądła pszczoły. Za ich pomocą podawał swoim pierwszym pacjentom leki przeciwbólowe, głównie morfinę. Co ciekawe, uważał on, że tylko bezpośrednie nastrzykiwanie bolącego miejsca może przynieść choremu ulgę, podczas gdy angielski lekarz Charles Hunter twierdził, że podawany lek ma efekt ogólny i nie ma znaczenia, w jaką część ciała zrobi się zastrzyk.


Wood miał się wówczas śmiertelnie obrazić na swojego kolegę po fachu i prowadzić z nim mało kulturalną dyskusję, próbując przekonać go do swej racji. I chociaż szybko okazało się, że prawda była po stronie Huntera, to nikt oczywiście nie odebrał szkockiemu lekarzowi jego zasług dla rozwoju medycyny.

#4. Anestezja

Kiedyś przed bolesnymi operacjami pacjent traktowany był wszelkiej maści środkami odurzającymi. Na przykład upijano człeczynę rumem i nieprzytomnemu ucinano nogę. Skuteczna metoda? Tak, a więc po co w ogóle drążyć temat? Na szczęście w późniejszych latach opracowano nieco mniej barbarzyńskie sposoby na przyniesienie pacjentowi ulgi.


W 1772 roku angielski duchowny Joseph Priestley odkrył podtlenek azotu i... doskonale się tym gazem ubawił. Testował go nawet na swoich znajomych, którzy pod wpływem działania tego specyfiku zaśmiewali się do rozpuku. Przy okazji jednak okazało się też, że gaz oprócz swego „rekreacyjnego” potencjału ma też właściwości przeciwbólowe, co Priestley szczegółowo później opisał. Jakiś czas potem amerykański dentysta Horace Wells zaczął stosować podtlenek azotu w swoim gabinecie. Z dużym powodzeniem, jak twierdził.
W 1844 roku zapragnął to nawet udowodnić i zrobił publiczną prezentację. Posadzony na fotelu rosły, poddany działaniu gazu mężczyzna wrzeszczał jak szalony, kiedy potwornie wręcz skompromitowany Wells usiłował wykonać swój zabieg. Nie była to zbyt dobra reklama preparatu, który miał uśmierzać ból... I cóż z tego, że nieszczęsny człek darł japę ze strachu, a nie z powodu fizycznych katuszy? Niesmak pozostał.


Uczeń Wellsa, William Morton, zaczął stosować na swych pacjentach eter – substancję, która także okazała się całkiem skutecznym środkiem znieczulającym. Równocześnie odkryto też działanie chloroformu, który to szybko zyskał popularność w szpitalach. O szerokim stosowaniu tych leków niech świadczy fakt, że w 1847 roku rosyjski lekarz Nikołaj Pirogow dokonał pierwszej operacji w warunkach wojennych, podając jednemu z żołnierzy dawkę eteru przed zabiegiem.

#5. Antybiotyki

Chociaż za wynalazcę pierwszego antybiotyku uznaje się Alexandra Fleminga, który w 1928 roku na bazie pewnego gatunku pleśni opracował penicylinę, to tak naprawdę już dwie dekady wcześniej stosowano środek o podobnym działaniu. W 1907 roku Alfred Bertheim i Paul Ehrlich opracowali przełomowy, syntetyczny antybiotyk z arszeniku, który sprzedawano potem pod handlową nazwą Salvarsan. Jego kariera jako preparatu pomocnego w leczeniu syfilisu nie była zbyt długa, bo lek ten ostatecznie wyparty został przez wspomnianą już penicylinę, jednak przez cztery dekady środek ten był stosowany z dużym powodzeniem. Jako lek zabijający komórki bakteryjne niewątpliwie był pierwszym, skutecznym antybiotykiem.


Źródła: 1, 2, 3, 4
5

Oglądany: 41868x | Komentarzy: 76 | Okejek: 216 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało