Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Geralt nie będzie już głównym bohaterem netflixowego „Wiedźmina” – Filmoteka Joe Monstera

40 342  
151   64  
Dzisiaj:
  • Geralt nie będzie już głównym bohaterem netflixowego „Wiedźmina”
  • Twórcy netflixowego „Wiedźmina” nie czytają książek
  • Czy powstanie „Barbie 2”? Odpowiedź scenarzystki nie pozostawia wątpliwości
  • Blokada współdzielenia kont opłaciła się Netflixowi
  • Przemysł filmowy chce skanować twarze aktorów, aby nie musieć ich już zatrudniać

#1. Geralt nie będzie już głównym bohaterem netflixowego „Wiedźmina”


Wraz z najnowszym sezonem netflixowego „Wiedźmina”, którego druga część miała niedawno premierę na platformie, ze swoją rolą pożegnał się Henry Cavil. Choć początkowo fani mieli problem z zaakceptowaniem tak rosłego mężczyzny w roli wiedźmina Geralta, to jednak spora część z nich szybko się do niego przekonała. W czwartym sezonie zastąpi go jednak Liam Hemsworth, a sam Geralt przestanie być główną postacią serii.

I nie, nie stanie się tak w wyniku zmiany aktora, a raczej w wyniku zamysłu twórców. Teraz główną pałeczkę przejmie Ciri. Przyznał to sam Tomek Bagiński pracujący przy serii:

Jedną z ważniejszych rzeczy dotyczących Ciri jest to, że powoli będziemy odkrywać, że to ona jest główną bohaterką sagi o Wiedźminie. Nie Geralt, nie Yennefer. To historia Ciri.
Fani zwracają uwagę, że ten ruch nie ma sensu, ponieważ czwarty sezon fabularnie powinien skupiać się na „Chrzcie ognia”, gdzie Geralt i jego kompania gra przecież główne skrzypce.

#2. Twórcy netflixowego „Wiedźmina” nie czytają książek


Skoro już jesteśmy przy serialu „Wiedźmin” od Netflixa, to grzechem byłoby nie pochylić się także nad ostatnimi kontrowersjami wokół wypowiedzi scenarzysty serii. Javier Grillo-Marxuach wdał się w kłótnię z fanami pod swoimi postami na platformie X (Twitter).

Na samym początku mężczyzna chciał przekonać fanów, że zarzuty w postaci argumentów, że ekipa odpowiedzialna za netflixowego „Wiedźmina” nawet nie czytała książek, są bez sensu. Jako dowód podał początkowy szkic szóstego odcinka trzeciego sezonu.


Do tych, którzy twierdzą, że my nie czytamy książek. Szkic odcinka szóstego z trzeciego sezonu zaczynał się od tego, jak Dijkstra trzymał Geralta na czubku noża, kiedy ten akurat zajmował się sikaniem do donicy z kwiatami. Posiadam strony na dowód!

Fani szybko zwrócili uwagę, że przecież Geralt wcale nie sikał do doniczki

Ale... Geralt nie nasikał do doniczki w tej scenie w książkach. Mówi, że inni mężczyźni po prostu sikają do pobliskiej doniczki, ale on miał skrupuły i poszedł w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do sikania, które nie znajdowałoby się tuż obok śpiącej Yenn – komentuje jedna z użytkowniczek.

Javier w odpowiedzi nazwał wszystkich hejterami i zakończył dyskusję. Trzeba przyznać, że to bardzo dojrzały sposób komunikacji z fanami.

#3. Czy powstanie „Barbie 2”? Odpowiedź scenarzystki nie pozostawia wątpliwości


Film „Barbie” robi prawdziwą furorę na całym świecie i nawet w naszym kraju po odwiedzinach w lokalnym multipleksie widać, że wraz z „Oppenheimerem” od Nolana rozruszał ponownie kinowy biznes, który od zakończenia pandemii tkwił w stagnacji.

Wiele osób po seansie przepełnionym feminizmem i różowym kolorem odczuwało jednak pewien niedosyt i zwracało uwagę na to, że temat nie został wyczerpany i chcą więcej. Czy więc powstanie „Barbie 2”? Na to pytanie postanowiła odpowiedzieć sama reżyserka produkcji, Greta Gerwig:

W tej chwili to wszystko, co mam. Czuję się tak pod koniec każdego filmu, jakbym nigdy nie miała innego pomysłu i wszystko, co kiedykolwiek chciałam zrobić, zrobiłam. Nie chciałbym zmiażdżyć czyichś marzeń, ale dla mnie w tej chwili jestem całkowicie na zero.

Wygląda więc na to, że na drugą część przygód postaci granej przez Margot Robbie nie mamy co liczyć... przynajmniej na razie.

#4. Blokada współdzielenia kont opłaciła się Netflixowi


Netflix od pewnego czasu borykał się ze sporymi problemami. Po pandemicznym boomie przyszła pora na spadki... i to poważne spadki. Nie tak dawno temu platforma po raz pierwszy w historii zaczęła tracić subskrybentów, co sprawiło, że zdecydowano się na dość drastyczne zmiany.

Użytkownicy namawiani niegdyś do dzielenia się dostępem do konta z bliskimi (nawet tymi spoza rodzinnego domu), zaczęli być straszeni blokadą możliwości współdzielenia jednego planu abonamentowego. Platforma od słów szybko przeszła do czynów i zaczęła wprowadzać rozwiązania uniemożliwiające robienie ich na kasę – jak to sami twierdzili.

Dotarło to nawet do Polski, a jak już coś jest u nas, to oznacza, że jest już praktycznie wszędzie – tak, przez mnóstwo firm jesteśmy traktowani jak kraj trzeciego świata (albo nawet i gorzej).

Wiele osób wieszczyło Netflixowi rychły upadek, twierdząc, że za swą chciwość zapłacą słoną cenę. Okazuje się jednak, że taki ruch przyniósł same korzyści, przynajmniej na razie. Liczba subskrybentów zwiększyła się o 5,89 mln, a przychód spółki skoczył o całe 2,7%.

Najwięcej udało się zarobić ponoć za pośrednictwem funkcji płatnego udostępniania konta. Chodzi o możliwość korzystania z profilu poza gospodarstwem domowym „matką”. To jednak kosztuje po 9,99 zł od każdego dodatkowego konta spoza domu, co – jak widać – przekłada się na realne zyski dla firmy.

#5. Przemysł filmowy chce skanować twarze aktorów, aby nie musieć ich już zatrudniać


Pamiętacie jeszcze jeden z odcinków z najnowszego sezonu serialu „Black Mirror”? Chodzi o epizod zatytułowany „Joan is Awful”, w którym to wizerunki aktorów wykorzystywane są w sztucznie generowanych komputerowo scenach bez potrzeby ich udziału w procesie kręcenia.

Wiele wskazuje na to, że właśnie taka przyszłość prawdopodobnie czeka branżę filmową. Aktor John Cusack zwrócił uwagę na ten problem w jednym ze swoich wpisów na platformie X (Twitter):


Studia tłumaczą tego typu ruchy chęcią zaoszczędzenia nieco grosiwa. Biedne Hollywood notuje przecież z roku na rok coraz to większe straty, a przecież nawet miliarderzy muszą mieć co włożyć do garnka. Skoro jednak coś bez przerwy przynosi straty, to po co w ogóle się tym zajmować? Tutaj z wyjaśnieniem po raz kolejny przychodzi Cusack:


Twierdzi, że nakręcił kiedyś film „Nic nie mów”. Wprawdzie nie nastawiał się na wielkie zyski z tego tytułu, dlatego po prostu o nim zapomniał. 10 lat temu postanowił jednak sprawdzić, jak radzi sobie produkcja. Wielkie było jego zaskoczenie, kiedy okazało się, że wyszła ona na ogromny minus, który rośnie z roku na rok. Na ten moment film zarobił 44 mln dolarów... ale na minusie.

Cusack zwraca uwagę, że jego produkcja kosztowała 13 mln dolarów, a koszty marketingowe były praktycznie żadne. Skąd więc taki wynik? Ano za sprawą kreatywnej księgowości. Film z roku na rok przez 30 lat wykazywał coraz to większe straty. Ale z jakiego tytułu? Nieustanna promocja marketingowa? A może ciągle trzeba było dokręcać dodatkowe sceny? Nic z tych rzeczy.

Podsumowując, aktor zwraca uwagę na raka toczącego całą branżę. Hollywood wcale nie jest na ogromnym minusie, tylko chcą, aby z zewnątrz wszystko na to wskazywało. Branża zarabia swoje, jednak nikt nie chce tego przyznać i zamiast tego wszyscy narzekają, jacy to oni nie są biedni. Nic więc dziwnego, że aktorzy, scenarzyści i reżyserzy postanowili w końcu zaprotestować.

W poprzednim odcinku: Kobiety pobiły się w kinie na „Barbie”

1

Oglądany: 40342x | Komentarzy: 64 | Okejek: 151 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

10.05

09.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało