Gdzieś na południu USA, w prowincjonalnym sądzie, prokurator wzywa, w jakiejś banalnej sprawie, kolejnego świadka. Jest nim leciwa i - delikatnie mówiąc - grubawa Murzynka.
Tytułem wprowadzenia pyta ją:
- Mrs. Jones, wie pani kim jestem?
Pytana spokojnie odpowiada:
- Tak, wiem kim pan jest panie Williams. Znam pana jeszcze z czasów kiedy na kupkę mówił pan „papu“. Już wtedy miał pan talent do przeinaczania prawdy. Z tego pan teraz żyje. Z kłamstwa, wystawiania fałszywego świadectwa i z mówienia o kimś dobrze przed, i źle za jego plecami. Oszukuje pan swoich podwładnych, swoją rodzinę, oszukuje pan sam siebie. Przy tym uważa się pan za ważnego człowieka, a w rzeczywistości ma pan jedynie tyle rozumu, ile potrzeba aby przewrócić kilka kartek papieru.
Przez salę sądową przeszedł po tej wypowiedzi nasilający się szmer. Prokuratorowi po raz pierwszy w życiu zabrakło języka w gębie. Po wydłużającej się w nieskończoność chwili wydukał on kolejne bezsensowne pytanie:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą