Masakra - wracałem po drugiej zmianie i okazało się, że najlepiej byłoby poruszać się amfibią, a najlepiej taką z możliwością przeskakiwania przeszkód. Studzienki nie miały prawa nadążyć z odbiorem wody, a drzewa przy Armii Krajowej, to jakby ktoś kosą przejechał. Cztery tramwaje na awaryjnych, bo zwalone drzewo zerwało trakcję, a wokół już tłumek dzielnych domorosłych fotoreporterów sumiennie dokumentujących sytuację. Cały czas jeszcze coś na sygnale krąży.
A trza mi było zostać na wsi - przy takiej burzy to najwyżej pieron sąsiadowi krowę powalił, a tu takie rzeczy
Tyskiem po drugiej zmianie