Mo tata swego czasu pracował w firmie która zajmowała się montażem
wszelkich słupów wysokiego napięcia. Pewnego razu opowiedział mi pewna historie.
Nie pamiętam gdzie to się działo. Tata z ekipą montował nowe słupy. Pracują sobie spokojnie, aż nagle patrzą, jeden z pracowników zleciał z wysokiego na kilkadziesiąt metrów słupa (oczywiscie nie był zabezpieczony). Cała ekipa pobiegła z przerażeniem na miejsce wypadku, myśla sobie "już po chłopie". Odnajduja nieszczęśnika gdzieś w krzakach, patrzą a on sobie spokojnie wstaje, otrzepuje sie i mówi:
- Ale sie spierdol**em!
Wszyscy w szoku, oczywiście ROTFL pełną gebą.
Ps. Naprawde nic mu się nie stało
--
buszek.com