Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
MARNIE WYGLĄDASZ. JAKBY...Sytuacja miała miejsce na obozie konnym. Mając jakieś 15 lat przyjechałam jak co roku na wakacje. Pewnego dnia udostępniono nam tj. mnie, 6 innym koleżankom i kumplowi który miał całą tą akcję ogarnąć (czyli powozić) wóz, konia i wysłano po trawę coby futrzaki miały co jeść. Wszystko przygotowane, towarzystwo załadowało się na wóz czekamy tylko na dwie dziewczyny Ankę i Agę które zamykały ogrodzenie na pastwisko. W woźnicy naszym odezwała się złośliwość i widząc że skończyły ruszył. Dziewczyny rzuciły się biegiem za nami. Próbowały wskoczyć na wóz z boku. Jednej się udało drugiej, no cóż... nie bardzo. Usłyszeliśmy tylko krzyk:
- Aga, zejdź ze mnie!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą