Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Jak powstawał "Terminator 2"

76 218  
506   66  
Już w dniu premiery „Terminatora” wiadomo było, że tak doskonały pomysł na mroczny, metaliczno-krwisty wyciskacz kasy z portfeli widzów aż prosi się o rozwinięcie. Pewne było jedno – sequel hitu z 1984 roku musiał być lepszy, efektowniejszy i jeszcze bardziej miodny niż jego poprzednik.

James Cameron, który za punkt honoru postawił sobie spełnić te wymogi, musiał więc poczekać parę lat, aż do chwili, gdy technologia CGI była na tyle rozwinięta, że wprowadzenie w życie kilku kluczowych idei stało się możliwe.

Prawa do tytułu znajdowały się w rękach wytwórni Hemdale Film Corporation, która niezbyt paliła się do oddawania ich komukolwiek*. Tymczasem zarówno Cameron, jak i odtwórca głównej roli – Arnold Schwarzenegger, pragnęli projekt ten zrealizować pod skrzydłami Carolco Pictures. Po długich bataliach, błaganiach i dyskusjach udało się nakłonić szefostwo Hemdale do sprzedania praw za sumę 5 milionów dolców. To niewiele mniej niż cały budżet pierwszej części „Terminatora”! Tym jednak razem na film przeznaczone było 105 milionów dolarów, sprawiając tym samym, że produkcja ta była najdroższym kinowym przedsięwzięciem w historii!

*parę lat wcześniej reżyser sprzedał im te prawa za jednego dolca tylko po to, aby móc zrealizować pierwszego „Terminatora”


Reżyser od samego początku planował wysłać w przeszłość dwie maszyny. Początkowo jednak pragnął, aby przeciw sobie stanęły dwa modele T-800, z czego jeden - całkowicie „obrany z człowieczeństwa”. Dosłownie.
Złym terminatorem miał być golutki, animatroniczny endoszkielet.


Podczas pracy nad scenariuszem w 1990 roku Cameron sprawę jednak przemyślał i doszedł do wniosku, że znacznie bardziej intrygujące byłoby zestawienie ze sobą ciężkiego, topornego T-800 i przedstawiciela nowej generacji wrogich maszyn.
Reżyser był też świadom swoich możliwości. Niedawno przecież skończył pracę nad „Otchłanią”. Dzięki ekipie specjalistów z Industrial Light & Magic udało się stworzyć przełomową, jak na tamte czasy, komputerową animację obcej formy życia – wodnej wstęgi o ludzkiej twarzy. Efekt robił potężne wrażenie. Czemu by więc nieco odważniej nie skorzystać z takiego rozwiązania w „Terminatorze 2”?


Swoją drogą niewielu fanów „Terminatora” zdaje sobie sprawę, że akcja tego filmu ma miejsce w tym samym filmowym uniwersum, co wspomniana „Otchłań”. Bohaterowie tego ostatniego zatrudnieni byli w firmie paliwowej "Benthic Petroleum". Jej logo możemy zobaczyć na jednym z dystrybutorów stacji benzynowej w „Terminatorze 2”.


Wisienką na torcie tej produkcji miał być oczywiście zmiennokształtny zabijaka w całości wykonany z ciekłego metalu. Cameron uważał, że w tej roli najlepiej by się sprawdził pewien znany muzyk. T-1000 miał być zagrany przez… Billy’ego Idola – rockowego utlenionego gwiazdora, który w tamtym czasie pląsał w teledyskach na MTV.


Artysta propozycję przyjął i pewnie w projekcie tym wziąłby udział, gdyby nie poważny wypadek motocyklowy, który na dłuższy czas wyłączył go z jakichkolwiek występów. Jedynymi pamiątkami po blondwłosym wyjcu pozostały koncepcyjne szkice, w których możemy zobaczyć jak miałby wyglądać Idol w roli złego robota.


W tej sytuacji reżyser wpadł na pomysł przywrócenia do „życia” Kyle’a Reese’a i po raz kolejny powierzenie tej roli Michaelowi Biehnowi. Zgodnie z tą koncepcją, Skynet miał sklonować ciało tego bohatera i wykorzystać je do stworzenia wizerunku nowego terminatora. Cameron zrezygnował jednak z tej koncepcji. Zresztą Biehn i tak zagrał Reesa, który w śnie odwiedza Sarę. Scena została usunięta z oficjalnej wersji filmu i pojawiła się dopiero w rozszerzonej edycji.


Ostatecznie jednak Cameron zdecydował się zatrudnić Roberta Patricka, bo jak sam stwierdził, „przy ciężkim i podobnym do pancernego czołgu T-800 jest on niczym Porsche”. Aby podołać roli, aktor musiał nauczyć się bardo szybko biegać bez okazywania oznak zmęczenia oraz… strzelać bez odruchowego mrugania oczami.


Aby tchnąć życie w płynny metal, trzeba było zaprzęgnąć do pracy aż 36 specjalistów z Industrial Light & Magic, którzy przez 8 miesięcy w pocie czoła pracowali nad realistycznym efektem, który zadowoliłby zarówno reżysera, jak i widzów. Łącznie wyszło zaledwie 3,5 minuty wyśmienitego i bardzo drogiego materiału. Kosztował on 5,5 miliona dolarów!


A tak przy okazji – wiedzieliście, że Robert Patrick ma bardzo muzykalnego brata? To Richard Patrick – wokalista grupy Filter!


Solidny trening czekał też Lindę Hamilton. Grana przez nią Sarah Connor w niczym nie przypominała kruchej i płochliwej dziewczyny z pierwszej części filmu. Aby nabrać wyglądu twardej, muskularnej babki, aktorka przez 13 tygodni przed rozpoczęciem zdjęć ćwiczyła 3 godziny dziennie, 6 dni w tygodniu. Oprócz tego nauczyła się podstaw judo oraz technik walki wręcz amerykańskich komandosów. Kiedy po latach zaproponowano jej rolę w „Terminatorze 3”, Hamilton kategorycznie odmówiła, gdy dowiedziała się, że znów musiałaby przejść przez tego typu katorgę.


A skoro już jesteśmy przy tej aktorce, to warto wspomnieć, że w „Terminatorze 2” zagrała też niejaka Leslie Hamilton. To bliźniacza siostra Lindy. Możemy ją zobaczyć w ostatnich minutach filmu, kiedy to T-1000 przyjmuje postać Sary. Inną godną uwagi sceną, w której na ekranie pojawiły się obie siostry, to niezwykle skomplikowane ujęcie usuwania mikroprocesora z głowy terminatora granego przez Schwarzeneggera. Lustrzane odbicie, które widzimy na ekranie, to tylko złudzenie. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z Leslie Hamilton papugującą ruchy swojej siostry.

https://www.youtube.com/watch?v=yeL0xdVTy_g

Nowy „Terminator”, podobnie jak jego poprzednik, rozpoczyna się od scen przedstawiających apokaliptyczną przyszłość. Zostały one nakręcone w stalowni położonej na obrzeżach miejscowości San Bernardino. Spalone dziecięce rowerki, samochody i zwęglone zgliszcza to pamiątki po pożarze jednej z hal produkcyjnych Universal Studios. W 1989 roku pewien ochroniarz, najwyraźniej niezbyt zadowolony z przebiegu współpracy z wytwórnią, podłożył tam ogień. Jak widać – zniszczone rekwizyty ostatecznie przydały się filmowcom.


Spory problem ekipa miała z Edwardem Furlongiem – 13-letnim dzieciakiem, który nie miał absolutnie żadnego doświadczenia z grą przed kamerą. Chłopak został „wyłowiony” z grupy rówieśników szlajających się na placu zabaw. Nastolatek miał talent i szybko udowodnił ekipie, że obsadzenie go w roli Johna Connora było dobrym pomysłem. Kłopotem okazała się jednak mutacja głosu Furlonga, którą ten zaczął przechodzić w połowie trwającej prawie pół roku pracy nad filmem. Aktor musiał więc w studiu od początku nagrać swoje kwestie.


Jest jeszcze jedna ciekawostka dotycząca spraw dialogowych. Arnie za tę rolę zgarnął 15 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę fakt, że jego bohater wypowiedział zaledwie 700 słów w ciągu całego filmu, łatwo obliczyć, że za każde słowo płacono mu 21 429 dolarów. A zatem słynne „Hasta la vista, baby” warte było 85 716 zielonych!


Jak wiadomo, wraz z biegiem wydarzeń T-800 dostaje coraz większy łomot, aby w ostatnich minutach filmu wyglądać niczym zmasakrowana ofiara miny przeciwpiechotnej. Aby osiągnąć taki efekt, Schwarzenegger każdego dnia spędzał pięć godzin pod czułą opieką charakteryzatorów.




W tym czasie drzemał, miał masowane stopy, a istnieje nawet spore prawdopodobieństwo, że słuchał także i tradycyjnej, austriackiej muzyki bożonarodzeniowej. W czasie kręcenia jednej z finalnych scen zmęczony pracą Arnold mruknął: „Potrzebuję wakacji”. Tego zdania nie było w scenariuszu, ale Cameron postanowił pozostawić je w filmie.

https://www.youtube.com/watch?v=1Tgvm4HNpj0

Pamiętacie scenę sennego koszmaru Sary? Aby uzyskać jak najdoskonalszy efekt eksplozji bomby atomowej, specjalista od efektów specjalnych Stan Winston i jego ekipa przez długie tygodnie wnikliwie studiowali filmową dokumentację testów nuklearnych. Po premierze filmu wielu speców zaangażowanych w projekty, podczas których detonowano ładunki jądrowe, przyznało, że scena z „Terminatora 2” jest jedną z najbardziej realistycznych prezentacji podmuchu wywołanego wybuchem tego typu bomby.



Jedna ze zdecydowanie najlepszych scen filmu to wcale nie efekt pracy speców od animacji komputerowej, ani mistrzów realistycznego makijażu, tylko szalony popis umiejętności pewnego pilota. Charles A. Tamburro miał przelecieć swoim helikopterem pod mostem. Ekipa kamerzystów odmówiła jednak kręcenia tej sceny, słusznie uznając ją za zbyt niebezpieczną. Ostatecznie ujęcie to zarejestrował sam James Cameron wraz z kierowcą pojazdu, który zgodził się wziąć udział w kręceniu tego iście samobójczego triku. Na szczęście dla wszystkich – pilot wykonał swoje zadanie perfekcyjnie.


Zanim film trafił do kin, trzeba było puścić w obieg odpowiednią zajawkę. Cameron nie chciał, aby zwiastun jego filmu odsłaniał jakikolwiek nawet zarys fabuły. Poprosił więc Stana Winstona, aby ten za sumę 150 tysięcy dolarów wykombinował jakieś ciekawe rozwiązanie. Oto jak wyglądał pierwszy trailer do „Terminatora 2”:

https://www.youtube.com/watch?v=HgV7-MJwUBw

W 1991 roku film trafił do kin na całym świecie, z miejsca podbijając serca publiczności. W pierwszy weekend „Terminator 2” zarobił na siebie 54 miliony dolarów.


Ostatecznie w samych Stanach Zjednoczonych dzieło Camerona zarobiło 204 miliony zielonych, a w reszcie krajów świata - 519 milionów dolców! Był to absolutny rekord tamtego roku. Dodatkowo film zgarnął 4 Oscary, oczywiście wyłącznie za oprawę audiowizualną.
Niedawno „Terminator 2” skończył 25 lat. Pomimo ćwierci wieku na karku, dzieło to trzyma się znacznie lepiej niż wielu z jego rówieśników.


Oglądany: 76218x | Komentarzy: 66 | Okejek: 506 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało