Tygrys kontra Sherman - pojedynku czołgów część pierwsza
Ktoś pewnie powie, że to bez sensu, bo tak właściwie oba czołgi zostały zaprojektowane z myślą o innym zastosowaniu na polu bitwy, no i jeden był przecież czołgiem średnim, a drugi ciężkim, no ale z drugiej strony przypomnijmy sobie, że jeszcze kilkanaście dni temu jedni chcieli koniecznie przeprowadzić wybory, a inni zagłosować w nich na Kidawę-Już-Nie-Chcę-Startować-Błońską, więc nie bądźmy nastawieni tak krytycznie do sensowności tego artykułu. Czas rozstrzygnąć odwieczny spór pancernych nerdów!
Wydaje Ci się, że widziałeś już wszystko? Prawdopodobnie jesteś w błędzie – a poniższa jedenastka ma duże szanse Ci to udowodnić. Przekonajmy się!
W Polsce krzywe okna występują zazwyczaj wtedy, kiedy robotnicy mający je montować nieco za mocno zabalują poprzedniego wieczora. W Ameryce – bywają robione celowo. Ale nie wszędzie, bo głównie w stanie Vermont, od którego zresztą wzięły jedną ze swoich nazw. Okna vermonckie lub też okna czarownicy to zamontowane zwykle pod kątem ok. 45° okna, mające za zadanie… uniemożliwić wlecenie do budynku czarownicom na miotłach. Jeden z przesądów głosił bowiem, że są one nie do sforsowania dla wiedźmy – być może ze względu na ograniczoną manewrowość latającej miotły.
Jeśli przepis mówi, aby
dodać jeden ząbek czosnku, powinien chyba doprecyzowywać, o jaki czosnek chodzi. U podnóża Himalajów już od jakichś 7 tys. lat uprawiany jest „czosnek solo”, który choć rozmiarami przypomina czosnki dostępne w naszych sklepach, to jednak nie dzieli się na pojedyncze ząbki. Stanowi jedną całość – skąd jego liczne nazwy. Pomijając
typowo czosnkowe detale, himalajska odmiana bardziej przypomina nawet cebulę.
Kiedy pułkownik Percy Fawcett ogłosił, wróciwszy z wyprawy do Ameryki Południowej, że w lasach Amazonii widział psy o dwóch nosach, czekający w domu znajomi stwierdzili, że najwyraźniej nieco zbyt intensywnie nurzał nos w zakazanych substancjach. Wyśmiany został zupełnie niesłusznie, ponieważ faktycznie gdzieniegdzie w Boliwii zdarzają się zwierzęta, którym natura – w specyficznym figlu – podwoiła narząd węchu.
Kiedy coś nie spełnia żadnych znanych dotychczas wymogów stawianych przed pracami artystycznymi, można dzisiaj określić to mianem
sztuki nowoczesnej i się nie przejmować. Sprzeda się. Można też… wystawić to w Muzeum Złej Sztuki w Massachusetts, które powołano właśnie po to, by docenić wysiłki aspirujących artystów, którym los poskąpił talentu, umiejętności czy pracowitości, by zasłużyć na miejsce pośród prawdziwych wirtuozów pędzla czy dłuta.
O Międzynarodowej Stacji Kosmicznej słyszeli wszyscy – wiszące jakieś 400 km nad naszymi głowami dzieło inżynierii ponad narodowymi podziałami regularnie pojawia się w doniesieniach mediów. Podwodne stacje badawcze są jednak zdecydowanie mniej znane, a są ich… trzy. Aquarius Reef Base i dwie inne znajdują się na głębokości niecałych 20 m pod powierzchnią wody, w Key Largo na Florydzie.
Większość świata dużo uwagi poświęca temu, czym jest i jak wygląda to, co trafia na ich talerze. Azjaci wydają się zupełnie tym nie przejmować i z radością wcinają na surowo „penisowe ryby”. Gatunek
Urechis unicinctus zyskał tak nobliwy przydomek ze względu na swój wygląd. Bezkręgowce te większość życia spędzają zagrzebane w mule, w wydrążonych przez siebie tunelach, skąd trafiają na stoły Korei, Japonii czy Chin.
Chorioactis, znany jako diabelskie cygaro, to gatunek grzyba, który swoim wyglądem przypomina cygaro. Do tego specyficznie syczy i „wybucha”, wyrzucając w powietrze coś jak kłąb dymu, po czym rozkłada się na boki, udając kwiatek… Ot, zjawisko jakich wiele w przyrodzie. Tym jednak, co sprawia, że
chorioactis jest tak wyjątkowy, jest jego rozmieszczenie. Niezwykle rzadki, występuje tylko w dwóch miejscach na Ziemi – w Teksasie oraz… w Japonii.
Jedna ze stacji telewizyjnych w pierwszokwietniowym żarcie zdołała kiedyś przekonać dużą część Brytyjczyków, że na drzewach rośnie makaron. Pizzowe farmy mają podobny potencjał… O co chodzi? Bynajmniej nie o jakiekolwiek rośliny, z których można by zebrać gotowe „placki”. Chodzi o farmy, popularne głównie w środkowych Stanach Zjednoczonych, które wyspecjalizowały się w uprawie/pozyskiwaniu wszystkich składników niezbędnych do przygotowania pizzy.
Na jednym ze stoków w Indiach znajduje się „osełka Kryszny” – ogromny głaz leżący pod kątem 45°, który aż prosi się o to, aby lekkim, ale celnym kopniakiem posłać go na dół
(na Wąchock najlepiej…). Sęk w tym, że czeka w najlepsze już niemal dwanaście stuleci i nic nie wskazuje na to, aby miało się udać go ruszyć. Bo skoro nie podołał temu wyzwaniu „zaprzęg” złożony z siedmiu słoni, to nawet przy użyciu ciężkich maszyn budowlanych łatwo nie będzie.
Rzeki to jedne z ostatnich miejsc, w których komukolwiek przyszłoby do głowy szukać delfinów… A jednak – w 2014 roku, po raz pierwszy od niemal stulecia, odkryto nowy gatunek delfina rzecznego. Żyjący w rzekach Araguaia i Tocantins w Ameryce Południowej
Inia araguaiaensis nie widzi – spędzając całe życie w nieprzejrzystych wodach do orientacji w terenie wykorzystuje echolokację. Aha, do pięknych raczej nie należy.
O lewo- czy też prawoskrętnej witaminie C słyszało wielu… często wbrew własnej woli i zdrowemu rozsądkowi. Okazuje się jednak – potwierdzone info! – że istnieje za to „lewy cukier”. To sztucznie pozyskana odmiana glukozy, która smakuje identycznie do naturalnej, jednak nie jest metabolizowana. W rezultacie prawie nie zawiera kalorii, nie niszczy zębów i nie szkodzi cukrzykom.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9,
10,
11
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą