<< >> wszystkie blogi

Mimizu's blog

Potwornie absurdalny blog

Re: Robię grę

2011-09-12 20:05:53 · Skomentuj
Odkopuję ten archaiczny temat... ale nie bez powodu. Gra, którą dawno temu tutaj anonsowałem i która zdołała zaskarbić sobie sympatię Bojowników, zdobyła pierwsze istotne wyróżnienie! Nowa wersja ATOMa była mianowicie prezentowana w ramach konkursu "developers' showcase" na Krajowej Konferencji Wytwarzania Gier (http://wgk2011.eti.pg.gda.pl/). Prezentacja nie tylko przypadła do gustu odwiedzającym, ale też - ku naszemu zaskoczeniu - zdobyła pierwsze miejsce w konkursie! Dodać należy, że ATOM konkurencję miał liczną (kilkanaście gier) i na naprawdę wysokim poziomie. Tyle przechwałek, teraz prośba. Ze względu na rewelacje towarzyszące ostatnimi czasy procesowi pracy nad grą, bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy wsparcia życzliwych nam ludzi. Nie bójcie się, nikt nie będzie chodził z tacą. Prosimy jedynie o skromny symbol w postaci "lajków" na Facebooku. A jeśli ktoś czuje się na siłach, zachęcamy również do komentowania gry i związanych z nią materiałów. W kwestii "lajków" dodam, że będziemy mieli coś w zamian. Wystarczy kilku nowych przyjaciół ATOMa, a opublikujemy zupełnie świeże screeny, pokazujące rzeczy prezentowane dotychczas wyłącznie na WGK. Szczegóły na naszej Facebookowej stronie. Zapraszamy. http://www.facebook.com/ATOM.The.Game

Robię grę

2011-01-06 22:11:02 · Skomentuj
Od pewnego czasu pracuję wraz z kolegami nad nietypową produkcją logiczno-zręcznościową. Jej tytuł to ATOM i ma jedną wadę... trudno ją opisać w kilku słowach. Poza tym drobnym mankamentem gra jest idealna. Oferuje niebanalną, wciągającą rozgrywkę, pozwalającą zarówno wykazać się sprytem, jak i rozgrzać szare komórki. Świat jest nowatorski, fabuła intrygująca, a styl spójny i estetyczny. W grafice wykorzystano nowoczesne efekty, w tym deferred rendering (pozwala umieścić na scenie niemal nieograniczoną liczbę świateł), depth of field (symulacja małej głębii ostrości), emissive glow (efekt poświaty) i variance shadowmaps (miękkie cienie teksturowe). A jeśli nawet świat nie doceni wyżej wymienionych - oraz pozostałych - atutów gry, mocno liczymy chociaż na nagrodę w kategorii "najładniejsze sześciany w historii gier komputerowych". Za rok do kupienia na Steamie. Ale nie czekajcie - nie jesteście na to gotowi. Zachęcam do obejrzenia trailera/teledysku z aktualnej wersji gry: http://www.youtube.com/watch?v=1V-EodjR_xk

Moje autentyki

2008-01-22 21:56:33 · 1 komentarz
Ciekawe przygody, sytuacje i dialogi z otoczenia niżej podpisanego Mimizu Razu pewnego z kumplem postanowiliśmy odwiedzić hipermarket. Na wejściu kolega zachęcił mnie przyjaźnie: - Bierz koszyk, suko! Pech chciał, że zachęta owa, odbiwszy się od uszu właściwego adresata (czyli moich), trafiła do stojącej obok "punktu koszykowego" staruszki, która najwyraźniej nieco nazbyt wzięła sobie słowa kolegi do serca, bowiem nadspodziewanie przyspieszyła wybór koszyka i z przestrachem popędziła w stronę sali sklepu. W czasach, kiedy po ziemi chodziły smoki, elfy, dziewice i innego rodzaju niecodzienne stwory, a stały dostęp do Internetu w domach nie był rzeczą powszechną, nierzadko odwiedzaliśmy z grupą kolegów kawiarenki internetowe, by zakosztować niezbyt wtedy powszechnej multiplayerowej rywalizacji. Właścicielem jednej z nich był pewien bardzo sympatyczny pan, którego znakiem rozpoznawczym były świetne stosunki z młodzieżą. Zapewne w ramach ich podtrzymywania mężczyzna owy przywitał się z moimi przybyłymi do kawiarenki znajomkami (pech chciał, że w tym akurat wypadzie udziału wziąć nie mogłem), podając im kolejno rękę. Jednym z pierwszych w kolejce był kolega mój, już ówcześnie nastoletni i już postury rosłej, a spojrzenia pełnego powagi. Bardzo poczuł się on przywitaniem zaskoczony, zatem, nie znalazłszy w porę lepszej na powitanie reakcji, spojrzał jeno na wyciągającego rękę faceta i wydusił bez zbędnego namysłu: "Ja pana nie znam". Któregoś sylwestra prowadziliśmy z kolegami jakże grubo intelektem podszyty dyskus o tym, iż tworzenie stron internetowych jest jak pieczenie ciasta. Rozmowę spuentował jeden z kumpli: "Tak, a jeśli się nie ma pomysłu, to się daje dużo lukru... Tylko trzeba uważać, bo potem może zamulać...". Zasiądźcie teraz w kółeczku, zdejmijcie obuwie i nadstawcie uszu co rychlej, albowiem opowieść będzie z dreszczykiem. Bohaterem jest brat mój własny rodzony, lat 17. Zacząć należy od wydarzeń rozgrywanych dwa dni wstecz, kiedy to bratu zlecone zostało nakręcenie chrzcin dziecka znajomej. Dnia właściwego chłopaczyna zdołał całkiem odmienić scenerię, albowiem cieszył się zezwoleniem na nocną zabawę w dyskotece. Godzina była już tak późna, że właściwie wczesna, gdy nasza wspólna mama zbudziwszy się ujrzała drzwi do pokoju brata na oścież otwarte, co ją do oczywistego wniosku doprowadziło, że chłopaka jeszcze w domu nie ma. Na to reakcja była tyleż nerwowa, co gwałtowna – dłoń na telefon. Zdenerwowanie rosło wraz z kolejnymi nieudanymi połączeniami i wcale nie zmalało, gdy połączenie w końcu się powiodło. Gdzie ty jesteś?! - denerwuje się mama No jak to gdzie? Chrzciny kręcę... - odpowiada otępiały głos Jakie chrzciny?! Co ty gadasz?! Ile wypiłeś?! - w tej wypowiedzi pojawiają się jeszcze inne dowody krańcowego zdenerwowania. Mama, spokojnie, chrzciny kręcę... Mama coś w tym momencie mówi jeszcze nieładnego, jednak po pewnym czasie próbuje się uspokoić i coś z brata wyciągnąć: Spokojnie. Usiądź i rozejrzyj się – gdzie jesteś? Po chwili dającej mamie do zrozumienia, że polecenie było wykonywane brat odzywa się ponownie: Ty, mama, czekaj... Ja jestem u siebie w pokoju! Jak to w pokoju?! O czym ty mówisz?! - zdenerwowanie wróciło ze zdwojoną siłą No w pokoju, w domu! Czekaj, już idę do ciebie! Już, już pukam do twojej sypialni! Słychać pukanie do sypialni mamy. W chwilę później wchodzi brat. Morał z tej historii jest dla Was, drogie dzieci bardzo ważny: wracając późnym wieczorem z imprezy rozbierzcie się, umyjcie jajka, zamknijcie się w swoich pokoikach, „odciszcie” komórki i kulturalnie idźcie spać pod kołderką, miast zasypiać w ciuchach leżąc na kanapie połową (!!) ciała przy drzwiach niezamkniętych! Ach, i jeszcze jedno: jeśli kto wyrwie was z bardzo głębokiego snu kiedykolwiek – lepiej nie mówcie nic zamiast mówić cokolwiek. ... A najlepsze to są zabawy z sekretarką! Może być to nawet sekretarka automatyczna, choć i poczta głosowa w komórce od biedy się nada. Pierwsze nagrane przeze mnie „powitanie” nie było nazbyt ambitne, jako że stanowiło je zwyczajne „Tak, słucham?”, brzmiące jak słowa, którymi częstuję najczęściej rozmówców, gdy telefon odbiorę. Na żarcik dali się nabrać rodzice, w czasie gdy pisząc kolokwium nie zaprzątałem sobie głowy dzwoniącą komórką. Co jednak najciekawsze, nabrali się nie raz, ale PIĘĆ razy, myśląc, że to coś się zepsuło i ja faktycznie za każdym razem odbieram, tylko potem nas rozłącza.
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty
Moje pliki
Statsy bloga
  • Postów: 1
  • Komentarzy: 1
  • Odsłon: 6514

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi