<< >> wszystkie blogi

Ona&Ona- dwie lesbijki i ich życie. Debiut pisarski!

kiedy kobieta kocha kobietę - debiut pisarski !

Lesbijka w osaczeniu i ukryciu - Rozdział 2- cz.1

2009-05-29 21:42:00 · Skomentuj
W osaczeniu i ukryciu  
            Jestem lesbijką. Mówię to teraz oficjalnie i odważnie. Przed sobą. Nie boję się stawić czoła swojemu ja. Pokonałam długa i ciężką drogę przez ostatnie naście lat.
Znam kogoś, kto twierdzi, że życiem każdego człowieka kierują dwie najważniejsze rzeczy.
Nie chciałabym się z nim zgadzać, ale niestety ma chyba dużo racji.
Pierwsza sprawa to miłość, osoby spłycające temat mogłyby powiedzieć , że sex.
Druga rzecz to pieniądze. Trudno polemizować, prawie wszystko na świecie jest sprawą ceny.
Na szczęście, słowo „prawie” zostawia bezpieczną furtkę przed ostrą krytyką.
 
Pamiętam migawki ze swojego życie z czasów gdy miałam 3 lub 5 lat i czym dalej tym więcej zapamiętanych klimatów, sytuacji, przeżyć.
Pierwszy sygnał świadczący o odmienności mojej orientacji seksualnej nastąpił gdy miałam 5 lub 6 lat. Chodziłam do przedszkola. Zaczęłam buntować się przed sposobem ubierania mnie przez moja mamę. Problemem stało się dla mnie noszenie spódniczek i sukienek. Agresją reagowałam na różową wełniana sukienkę wiązaną w pasie sznurkiem z pomponami. Do dzisiaj pamiętam uczucie bezradności, gdy stoję przed lustrem w gryzących rajtuzach i grubej sukience zrobionej na drutach czy szydełku. Zanosiłam się płaczem, łykając własne łzy. Podczas gdy, mój niewiele starszy brat, mógł wyjść z domu w granatowych spodniach z dużymi kieszeniami po bokach i wygodnym golfie w paski. Nie wiem teraz, czym bardziej spowodowane były moje łzy. Rozpaczą z powodu mojego różowego stroju czy zazdrością i goryczą skierowaną w kierunku mojego brata.
 
Chwilę po tej sytuacji rodzice zaniepokojeni codziennymi kłopotami z moim ubieraniem zgłosili się do pedagoga w celu konsultacji. Opowiedzieli o mojej niechęci do dziewczęcych ubranek, zniechęceniu do przedszkola i dzieci. Prosili o radę. Część tej rozmowy odbyła się przy mnie. Pamiętam do teraz słowa mojej ukochanej pani wychowawczyni:-„ Jeśli Ada źle się czuje w sukienkach widocznie swobodniej jej jest w spodniach. Radziłabym nie robić z tego problemu. Niech ubiera się tak jak jej wygodniej.”
Do dzisiaj jestem też wdzięczna tej pani za mądrą poradę. Moi rodzice wzięli ją sobie do serca. Następnego dnia ochoczo poszłam do przedszkola w sztruksowych niebieskich spodniach i luźnej białej bluzce.
 
Szkoła podstawowa przez początkowe lata nie sprawiała mi żadnych kłopotów. Moja orientacja homoseksualna, o której wówczas nie miałam pojęcia, pozostawała w uśpieniu.
W dojrzewaniu młodego człowieka- szczególnie w przypadku dziewcząt, przychodzi moment, gdy zainteresowanie seksualne występuje wyłącznie w stosunku do osób tej samej płci. Normalna sprawą są sytuacje gdy dwie nastoletnie dziewczyny spacerują trzymając się za ręce. Lgną do siebie, przytulają się.
 
O ile dla osób heteroseksualnych takie zachowanie jest „normalne” tak, ku zdziwieniu zapewne wielu, ja jako osoba homoseksualna – nie miałam śmiałości do tego typu zachowań. Coś takiego kierowało moim zachowaniem, sposobem bycia w grupie rówieśników, że mimo ochoty pozostawania taką jak moje koleżanki – sytuacje bliskości z kimkolwiek wpędzał mnie w duży stres, lęk nie wiadomo przed czym. Uciekałam przed wszelkimi gestami czułości. Próbowałam się przełamać, zbliżyć do kogoś ale wciąż mi się nie udawało.
Teraz interpretując swoje zachowanie wydaje mi się, że podświadomie czułam dokładnie swoją inność. Już wtedy byłam ostrożna. Bałam się zdemaskowania, jakbym chciała na paluszkach przedreptać swoje całe życie aby nigdy nikt nie zwrócił na mnie uwagi – napiętnowaną innością.
cdn.

Dalszy ciąg książki znajdziesz na stronie:

www.onaiona.myfryzjerzy.pl

Serdecznie zapraszam!

Proza życia lesbijki w Polsce - Rozdział 1-cz.1

2009-05-29 21:38:00 · Skomentuj
Proza życia.
Usiadłam zziajana na sekundę po powrocie z pracy. Godzina 16. Za godzinę Karolinka wróci z Julką do domu.
Muszę mieć szybki plan i precyzję w działaniu. Czas ucieka.
Odgruzować ekspresowo mieszkanie, zrobić listę zakupów. Wynieść po drodze do sklepu śmieci. A i nakarmić kota.
Odkurzanie, wytarcie kurzu, podłoga zmyta. Mam świetne tempo.
Lista zakupów. Chleb, masło, parurki z tepusiem – Julka uwielbia parówki z keczupem na kolację, na śniadania jajo – koniecznie na twardo. No i nutelka obowiązkowo.
Obiad właściwie jest ugotowany, na jutro wystarczy. Zupa moja ulubiona – pomidorowa.
Kupię butelkę białego wina, po kolacji legniemy sobie z moim kochaniem gdy mała już uśnie i wysączymy szlachetny trunek.
Chyba wszystko.
 
Weszłam do sklepu. Skąd tutaj tylu ludzi? Masa różnych twarzy. Każda z nich to jakiś świat. Każdy człowiek to odrębna historia. To masa przeżyć, przemyśleń, tajemnic. Każdy człowiek coś ukrywa przed światem. Mam taką nadzieję. Tak jak i ja ukrywam.
 
Wrzucam do koszyka pośpiesznie kolejne artykuły z listy. Wszystko w szaleńczym pośpiechu. Nie chcę stracić ani chwili możliwości bycia z moimi dziewczynami. Kwadrans później jestem już po sprawunkach. PO wejściu do pustego jeszcze mieszkania przypomina mi o sobie Pusia. Biedaczka osamotniona przez cały dzień jest w dodatku głodna.
Puszka, woń kurczaka…miseczka. Wypakowałam zakupy. Wszystko jest tak jak powinno być. Pełna kontrola nad wszystkim.
Ciszę przerywa chrzęst klucza w zamku. Wróciły moje kobietki.
-„Ada, Ada….dzisiaj w przedszkolu wygrałam konkurs!”- radosny szczebiot Julki wywołuje na mojej twarzy szeroki uśmiech.
-„Gratuluję kochanie- a co to za konkurs?”
-„Narysowałam najładniej ze wszystkich z grupy- moja rodzinę”
Zamarłam na chwilę. Spojrzenie i uśmiech Karolki mnie uspokoiły.
Mała w pośpiechu zaczęła wyrzucać z plecaka wszystkie przedmioty w poszukiwaniu swojej pracy.
-„Juleczko, spokojnie. Za chwilę mi wszystko pokażesz i opowiesz. Teraz ściągnij buty i  kurtkę. Chodź, to ci pomogę.”
Dziecięca spontaniczność i impulsywność jest czasami bardzo pocieszna.
 
Julka zanim pomaszerowała do łazienki wylądowała na moich kolanach z wygniecionym lekko, kolorowym rysunkiem. Wytłumaczyła mi dokładnie kto kim jest. Jest tam Mamusia Karolka , tatuś a w środku uśmiechnięta Julka. Obok ciocia Ada i kotka Pusia. Duże żółte słońce na niebie , kilka drzewek na horyzoncie i tęcza.
Dyskretny uśmieszek na mojej buzi dał się zauważyć Karolinie. Wiedziała o co chodzi. Akcent tęczy tak wymowny dla nas stał się symbolem szczęścia i radości dla dziecka. Niesamowite.
 
-„Śliczny rysunek, jestem z ciebie kochanie dumna. Jak ładnie zjesz dzisiaj kolację dostaniesz ode mnie super nagrodę za wygranie konkursu. Obiecuję.”
Na buzi małej wymalował wyszczerbiony radosny uśmiech.
 
Karolka … można by rzec matka polka. Bo tak jest. Ale różni się od milionów kobiet na całym świeci. Wszystkim, dla mnie jest kimś najważniejszym na świeci. Dla kilku osób jest całym światem.
 
Niska i drobna osóbka. Wygląda bardzo niepozornie. Trudno uwierzyć, że ma skończone 30 lat i jest matka kilkuletniej dziewczynki. Kruczo-czarne włosy – krótko ścięte, ostre rysy twarzy, bardzo ładny kształt głowy podkreślony przez odważną fryzurę. Ciemna oprawa i brązowe duże oczy. Prawie zawsze uśmiechnięta. Bardzo życzliwa i ciepła osoba.
 
Zanim obie zdążyłyśmy zaprotestować, mała była gotowa do wspólnej zabawy.
Wszystkie klocki wysypane na środku pokoju. Puzzle porozrzucane w kuchni. Lalka z całym dobytkiem wylegiwała się w salonie przed włączonym telewizorem. Julka w kilkanaście minut opanowała całe mieszkanie. Nasz skarb był bardzo mocno zajęty.
 
-„Juleczko, a na kolację z nami znajdziesz odrobinę czasu?”
-„Mamusiu, przecież niedawno jadłam!”
-„Obiad w przedszkolu był bardzo dawno temu, na co masz teraz ochotę?”
-„Parurkę z tepusiem”- odpowiedziała z lekkim dąsem w głosie.
 
Zajęła się swoim małym światem. My obie wylądowałyśmy w kuchni.
-„Jak minął Ci dzień?”
-„W pracy dobrze, oddałam swój projekt szefowi. Wyglądał na zadowolonego. Obiecał do jutra go przeanalizować. Wszystkim w firmie bardzo się podobał. Zobaczymy. Nawet Paweł mnie pochwalił, a jego uznanie to największe wyróżnienie.
Dzwonił do mnie mój „Były”. Przyjechał na miesiąc do kraju. Chce zabrać dziecko do siebie na tydzień. Umówiłam się z nim, będziemy miały wieczorem gościa. Nie jesteś zła?”
-„Nie kochanie, pewnie że nie jestem. Kupiłam na wieczór nasze ulubione wino- napijemy się w trójkę. Będzie miło. Kto by pomyślał, że możemy wszyscy razem spędzić spokojny wieczór przy dobrym winie – prawda?”
-„Prawda, nie przypominaj mi nawet tamtych czasów.”- Karolina zamyśliła się na krótki moment, po chwili jednak zaczęła opowiadać cos wesołego o Julce. Śmiała się na głos, szczęśliwa i bezpieczna – moja kochana.
 
Taki typowy dzień z naszego normalnego życia. Normalnego , teraz dla nas wiele rzeczy jest normalnością. Dla nas tak, dla wielu wciąż jednak nie. Nienormalnością mamy w zwyczaju określać to czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć, ogarnąć własnym rozumem.

cdn.

Dalszy ciąg książki znajdziesz na stronie:

www.onaiona.myfryzjerzy.pl

Serdecznie zapraszam

Kochasz mnie? - wstęp

2009-05-29 21:35:28 · Skomentuj
 
- Kochasz mnie?
- Przecież wiesz…
- Ale powiedz…
- Kocham najmocniej jak potrafię.
- Dlaczego?
- Bo jesteś tą osobą, która przychodziła do mnie w snach przez ostatnie 30 lat.
- Tak…to byłam ja, szukałam cię wszędzie, w każdym napotkanym człowieku, w oczach przechodniów w całym moim życiu.
- Byłam, jestem , będę – już możesz być spokojna…jestem. I kocham cię dzisiaj bardziej niż wczoraj ale mniej niż… jutro.

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi