Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Rezygnacja z dodatkowych usług

89 380  
248   36  
esos pisze: Słowem wstępu: podpisać umowę można osobiście, telefonicznie, u przedstawiciela lub w BOK, większość rzeczy na gębę. Żeby z czegokolwiek zrezygnować, trzeba zacząć pisać podania...

30latek
Ul. jakaśtam 12/4
00-123 Jakośtamowo
Kod abonenta: 00069000

Szanowna Firmo i Ty Pechowy Pracowniku (pracownico?), którym przyszło czytać moje nędzne wypociny.

Po wielu nieprzespanych nocach spędzonych na zgłębianiu tajemnic własnych potrzeb i marzeń, po dziesiątkach godzin, w trakcie których głowę mą zaprzątały myśli Wam poświęcone, chciałbym zwrócić się do Was z prośbą, którą w tym oto piśmie zamieszczę, by wszelkim formalnościom stało się zadość, by procedury wszystkie uszanowane zostały oraz by podkreślić, że szacunek i sympatia moja dla Was są tak wielkie, że serce nie pozwala mi na proste, dwuzdaniowe zlecenie Wam zmian na moim koncie abonenckim.

W zamierzchłych czasach, gdy pod strzechą mego domostwa nie gościł jeszcze Internet, gdy zamiast starać się o rękę Niewiast wystarczyło ogłuszyć je maczugą i zaciągnąć do jaskini, gdy umierało się na morowe powietrze, a mleko zsiadało się z powodu działalności złego demona MlekoGluta, natrafiłem na pismo Wasze skierowane do mnie.
Na początku poczułem się jak ktoś zupełnie wyjątkowy. Ale to tylko na początku, albowiem zorientowałem się później, że papier ów nie ma adresata, a i każdy z sąsiadów też taki dostał. O ile jeszcze sąsiedzi moi nie podeszli do Waszego pisma z należytym szacunkiem, wyrzucając je do kosza, na ziemię, a tamta cycata studentka z ósmego piętra to nawet widziałem, że wyczyściła sobie nim jakieś świństwo z buta, tak ja postanowiłem uszanować ulotkę!
Zabrałem biedny papier do domu, ułożyłem na stole uprzednio satynową poduszeczkę pod Reklamę kładąc, by wygodnie miała, a następnie dokładnie i szczegółowo zapoznałem się z Jej zawartością.
Efekt wspomnianej lektury zaskoczył nawet mnie! Nie poznając sam siebie, postanowiłem skorzystać z Waszych usług i dzięki Wam odmienić swoje życie! Tak! Pod nasz dach zawita INTERNET!!!

By zrealizować swe plany, musiałem jeszcze rozwiązać jeden problem, jakim była moja Druga Połowa. Nakarmiłem więc Najwspanialszą-Z-Żon naleśnikami z czekoladą - jak wiadomo kobieta najedzona mniej się awanturuje - i gdy już była tak obżarta, że nie miała sił protestować, oznajmiłem co następuje:

- Ciesz się niewiasto moja, albowiem ja - Prawdziwy Samiec - postanowiłem, że w domu naszym zawita internet i będziemy mogli połączyć się ze światem i nie będziemy już ciemnogrodem i będziemy mogli oglądać filmy ze słodkimi kociaczkami i będę mógł znów wejść na wuwuwu-gorąceemerytki...

- Dobra, dobra, - przerwała Najwspanialsza-Z-Żon - zrobisz kawy?

W ten oto sposób formalnie zapadła decyzja, że zostanę Waszym klientem!
Pochwyciłem w tym celu słuchawkę do magicznego pudełeczka, z którego wychodzą głosy i do którego się mówi (śp. Babcia Eleonora mówiła, że to szatański pomiot i nie godzi się, by z niego korzystać, ale ona ogólnie była dziwna i np. nie używała też papieru toaletowego, bo wierzyła, że dotykanie stref intymnych jakimkolwiek materiałem może spowodować, że kobiecie odejmie pokarm!).
Po przepisaniu do magicznego pudełeczka obrazków z Waszej Ulotki, z ustrojstwa dobyła się melodyjka jakby ktoś matkę organami po głowie okładał, a następnie usłyszałem głos jakiegoś człowieka. Na wszelki wypadek splunąłem przez lewe ramię, rozsypałem trochę soli, kopnąłem czarnego kota i klepnąłem Najwspanialszą-Z-Żon w tyłek, i chwilę później zamówiłem u tego głosu z magicznego pudełka Wymarzony Internet.

No i kilka dni później zawitał u nas Ktoś-Do-Zamontu.

Ja byłem święcie przekonany, Droga Firmo, że w trosce o wizerunek firmy przyślesz mi jakąś sympatyczną, solidnie obdarzoną niewiastę, która zawodowo pociągnie kabel i załaduje sobie wtyczkę tam gdzie trzeba, ale gdzie tam… Jedyny dekolt, który wiązał się z zamontowaniem kabli etc. to dekolcik wokół włochatego rowa Pana Montera. Dekolcik ów pojawiał się, gdy Monter się schylał, a że robił to dość często, to przez kolejne dwa dni miałem przed oczami kłaki dobywające się z czeluści monterskiego dupska. Ale niech będzie, prąd nikogo nie zabił, Pan Monter był nawet miły, nic nie wyleciało powietrze. Tylko mój pies miał dziwną minę, gdy wąchał sandały Pana Montera.

Przeraziła mnie tylko jedna rzecz, o której nikt wcześniej nic nie mówił: dostałem od Was prezent. A ja wiem, że prezentów nikt nie daje, nic nie ma za darmo, jeśli coś dajecie, tzn. że będziecie polować na moje PINIONDZE! I zgadza się! Dostałem od Was dwie usługi, których nie zamawiałem! No ja rozumiem, że w trosce o moje bezpieczeństwo od razu dajecie mi Bezpieczny Internet i dobrą muzykę, by sączyły się z głośników romantyczne melodie, w czasie gdy przeglądam wuwuwu-gorąceeme..e…. filmy z kotkami, ale ja tego nie chciałem!
Sympatyczny Pan Monter niestety nie był w stanie przyjąć jakiegokolwiek zlecenia dotyczącego rezygnacji z tych usług i powiedział, że mam sobie zadzwonić i zrezygnować w BOK-u.

No i znów jest problem, bo jeśli Babcia Eleonora jednak miała rację z tym papierem i pokarmem, to może od pudełeczka z głosami facetom usycha i nie będę mógł? Przełamałem się jednak sam w sobie i połączyłem się znów z głosem z Waszego BOK-u.
Tym razem z magicznego pudełeczka dobiegał głos jakiejś niewiasty. Głos ów powiedział mi, że niestety nie mogę zrezygnować z usług za pomocą magicznego pudełeczka, tylko muszę iść do BOK w moim mieście.
No to był kiepski żart, Droga Firmo.
Wcześniejsze doświadczenia z Waszym BOK w Jakośtamowie nauczyły mnie jednego: można tam iść tylko w przypadku, gdy człowiek ma chęć poczuć klimat PRL-u, gdy człek stał w kolejce po srajtaśmę, którą akurat rzucili (i znów nie wiem czemu wchodzi tu temat srajtaśmy i Babci Eleonory, klątwa jakaś?). Ścisk, duchota, srylion osób w ogonku sięgającym aż po sklep rybny, tylko pięć miejsc siedzących i tylko dwa czynne stanowiska. Raz nawet udało mi się doczekać obsługi, ale jak wtedy stałem w kolejce, to miałem przy sobie termos z kawą, suchy prowiant na trzy dni i gaz pieprzowy do odganiania tych, co chcieli się wepchnąć bez kolejki. Chyba wtedy nawet psiknąłem dwa razy Waszego pracownika, za co przepraszam, było niechcący.
W każdym razie wizyta w BOK odpada.
Sympatyczna Pani Głos z pudełeczka powiedziała, że mogę też wysłać rezygnację mailem, o ile ją spiszę na papierze, zeskanuję i podpiszę.
No i właśnie tak robię.

Świadomy praw i obowiązków i konsekwencji wynikających z rezygnacji, ja, zwracam się do Ciebie Firmo, z prośbą o wyłączenie usług Bezpieczny Internet i MOOD i ślubuję Ci, że nie odpuszczę Ci aż do śmierci i nie będę chciał z powyższych korzystać.

Prośbę swą motywuję całkowitą bezcelowością narzuconych mi pod przymusem usług: Antywirus, Firewall, oraz Antyspam zapewniam sobie sam, zaś kontrola rodzicielska jest bardzo złym pomysłem, którego efekty mogą skutkować blokadą gorącychemery… nieważne.
MOOD też jest mi zbędny, nie znajdę za jego pomocą ulubionych kawałków Wyrzyganych z Macicy (polecam kawałek Wojna dostępny na YouTube) czy Lej Mi Pół (polecam kawałek Siostra), a słuchanie tego, czego nie lubię, mnie nie kręci. Mam to za darmo gdy Najwspanialsza-Z-Żon ma PMS i jest głodna.

Z góry dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby i pozdrawiam serdecznie.

Oglądany: 89380x | Komentarzy: 36 | Okejek: 248 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało